Polacy zadowoleni z wyboru Komorowskiego na prezydenta

Polacy zadowoleni z wyboru Komorowskiego na prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
42 proc. Polaków wyraża zadowolenie z faktu, że Bronisław Komorowski został prezydentem - wynika z lipcowego sondażu CBOS. Jednak niemal co czwarty badany (24 proc.) podchodzi do tego wyboru z obojętnością. Spośród emocji negatywnych związanych z wyborem Komorowskiego najwięcej osób doświadczyło obawy (16 proc.).
Z sondażu CBOS wynika, że wybór Komorowskiego na urząd prezydenta wzbudził na ogół pozytywne reakcje społeczne. Najwięcej osób (42 proc.) opisało swoje odczucia jako zadowolenie, jednak wyraźnie mniej (15 proc.) przeżywało to wydarzenie silniej, wyrażając radość.

Spośród emocji negatywnych najwięcej osób doświadczało obawy (16 proc.) i rozczarowania (14 proc.) rezultatem wyborów. Do uczuć pozytywnych nie należy też niepewność, która towarzyszyła kolejnej grupie (12 proc.). CBOS zauważa, że za znaczny należy natomiast uznać odsetek osób, które przyjęły wynik wyborów z obojętnością. Na wygraną Komorowskiego bez emocji zareagował niemal co czwarty dorosły Polak (24 proc.).

Glosują inaczej niż deklarują

Badanie wskazuje także, że istnieją znaczne rozbieżności między deklaracjami dotyczącymi głosowania a faktycznymi zachowania Polaków. Wyborcy chętnie przyznają się do głosowania na Komorowskiego, natomiast mają tendencję do ukrywania poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego. Według sondażu, głosowanie na Komorowskiego deklaruje 59 proc. wyborców z II tury, a zatem o 6 punktów procentowych więcej, niż faktycznie uzyskał on w wyborach. Z kolei do udzielenia poparcia Kaczyńskiemu przyznało się 37 proc. wyborców - o 10 punktów mniej, niż w rzeczywistości otrzymał on w II turze.

Młodsi i lepiej wykształceni za Komorowskim

Sondaż pokazuje, że elektorat Komorowskiego był młodszy, bardziej wielkomiejski, lepiej wykształcony i sytuowany. Z kolei Kaczyński uzyskał ponadprzeciętne poparcie wśród ludzi starszych, mieszkańców wsi i małych miast, osób z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym oraz respondentów gorzej sytuowanych.

Im częstsze deklaracje udziału w praktykach religijnych, tym wyższe poparcie dla Kaczyńskiego i odwrotnie - słabsza religijność sprzyjała głosowaniu na Komorowskiego. Według badania, kandydat PO w II turze zyskał poparcie zdecydowanej większości zwolenników lewicy (80 proc.) i przeważającej części osób określających swoje poglądy polityczne jako centrowe (65 proc.). Z kolei kandydat PiS wygrał wśród osób identyfikujących się z prawicą (53 proc.).

Kaczyński nie przejął elektoratu Napieralskiego

Z danych CBOS wynika, że mniej niż 2/3 elektoratu Komorowskiego z II tury stanowią osoby, które poparły go także w I turze. Pozostali to w większości wyborcy innych kandydatów, przede wszystkim Grzegorza Napieralskiego. Z kolei w elektoracie Kaczyńskiego jego zwolennicy z I tury stanowili blisko 3/4 ogółu. Liderowi PiS w II turze udało się raczej pozyskać głosy wcześniej niegłosujących, niż skłonić wyborców innych kandydatów do udzielenia mu poparcia.

Większość uczestniczących w II turze (70 proc.) deklaruje, że oddała głos na danego kandydata, ponieważ chciała, aby to właśnie on objął urząd prezydenta. W przypadku 29 proc. wyborców głosowanie miało charakter negatywny, czyli było motywowane niechęcią do jednego z kandydatów.

Niechęć do Kaczyńskiego motorem głosowania na Komorowskiego

CBOS wskazuje, że głosowanie negatywne miało istotniejsze znaczenie w przypadku wyborców Komorowskiego. Ponad 1/3 osób deklarujących, że w II turze poparła kandydata PO (36 proc.), kierowała się nie tyle przekonaniem do jego kandydatury, ile niechęcią do Kaczyńskiego. W przypadku wyborców kandydata PiS tego rodzaju motywacja odgrywała znacznie mniejszą rolę - dotyczyła niespełna jednej piątej z nich (18 proc.).

Zdecydowana większość (71 proc.) głosujących w II turze deklaruje, że podejmując decyzję, kogo poprzeć, kierowała się przede wszystkim osobą kandydata, a nie jego partyjną przynależnością. Niemniej jednak odsetek wyborców (27 proc.), którzy brali pod uwagę głównie rekomendację partyjną, wydaje się - według CBOS - całkiem spory.

Rozbieżności między deklaracjami a stanem faktycznym dotyczyły także frekwencji. Po upływie blisko miesiąca od I tury wyborów o udziale w nich zapewniało 66 proc. ankietowanych, a więc o 11 punktów więcej, niż faktycznie poszło do urn.

PAP, ps