Naczelny prokurator przyleciał do Moskwy

Naczelny prokurator przyleciał do Moskwy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Naczelny prokurator wojskowy, generał Krzysztof Parulski przyleciał we wtorek do Moskwy, gdzie będzie rozmawiał o przekazywaniu Polsce dokumentów dotyczących katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem.
Według nieoficjalnych informacji, w środę Parulski prawdopodobnie spotka się z prokuratorem generalnym Federacji Rosyjskiej Jurijem Czajką i jego pierwszym zastępcą, przewodniczącym Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej FR Aleksandrem Bastrykinem.

Podczas pobytu w Moskwie, który potrwa do piątku, polski prokurator ma się spotkać także z rosyjskimi prokuratorami prowadzącymi śledztwo w sprawie wypadku Tu-154M. Oczekuje się też, że odwiedzi Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który niezależnie od prokuratury bada przyczyny i okoliczności tragedii pod Smoleńskiem. Agencja RIA-Nowosti - powołując się na źródło w rosyjskiej prokuraturze - poinformowała we wtorek, że podczas spotkania Czajki z Parulskim może dojść do wymiany dokumentów z dochodzeń prowadzonych przez organy śledcze obu krajów.

Z kolei ITAR-TASS podała, że polski naczelny prokurator wojskowy w czwartek otrzyma akta rosyjskiego śledztwa. Agencja zastrzegła jednak, że jest to niepotwierdzona wiadomość. Pułkownik Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej (NPW) powiedział, że Parulski będzie rozmawiać w Moskwie o realizacji pięciu polskich wniosków o pomoc prawną w śledztwie w sprawie katastrofy polskiego samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 95 innymi osobami na pokładzie. Artymiak dodał, że materiały, o które Rosjanie zwrócili się do strony polskiej, nie są jeszcze gotowe.

Od zeszłego tygodnia wiadomo, że generał Parulski ma odebrać w Moskwie 11 tomów akt rosyjskiego śledztwa z kolejnymi protokołami zeznań świadków oraz obszerną dokumentację fotograficzną miejsca katastrofy w Smoleńsku i protokoły z oględzin tego miejsca. W dokumentach mają też być protokoły oględzin ciał ofiar, ale nie protokoły sekcji zwłok.

To część materiału dowodowego, o którym polscy prokuratorzy mówią, że ma on kluczowe znaczenie dla polskiego śledztwa. Jak oświadczył dwa tygodnie temu prokurator generalny Andrzej Seremet, nie będzie istotnego postępu w śledztwie smoleńskim, jeśli nie otrzymamy oryginałów "czarnych skrzynek" i możliwości ich własnego odtworzenia, szczątków wraku samolotu i wyników sekcji zwłok ofiar katastrofy.

Między innymi tego dotyczy pięć już wysłanych do Rosji wniosków o pomoc prawną. Szósty - zawierający także wniosek o zabezpieczenie wraku przed skutkami atmosferycznymi - jest w przygotowaniu. W realizacji części jednego z wniosków Polska otrzymała już kilka tysięcy kart rosyjskiego śledztwa, m.in. zeznania części świadków i protokoły identyfikacji ciał.

Strona rosyjska także zwróciła się do strony polskiej o pomoc prawną. Złożono trzy wnioski: o przesłuchanie pokrzywdzonych, czyli rodzin ofiar katastrofy samolotu. Te przesłuchania jeszcze trwają i właśnie z powodu rosyjskiego wniosku polscy prokuratorzy pytają członków rodzin, czy chcą dochodzić od strony rosyjskiej odszkodowań. Przesłuchiwany Jarosław Kaczyński, brat tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, oświadczył po swoim przesłuchaniu, że nie będzie domagał się takiego odszkodowania.

- Prace nad realizacją tego wniosku są najbardziej zaawansowane i w stosunkowo niedługim czasie będzie on wysłany stronie rosyjskiej - powiedział płk Artymiak. Nie chciał spekulować, jak długo to może potrwać. Drugi rosyjski wniosek dotyczy kwestii formalnej - doręczenia wszystkim pokrzywdzonym rosyjskiego postanowienia o przedłużeniu ich śledztwa. Według Artymiaka, doręczanie korespondencji jest w trakcie. Trzeci wniosek dotyczy możliwości dostępu do dokonywanego w Polsce odczytu z kopii "czarnych skrzynek" - informowano niedawno, że polskim ekspertom udało się odczytać więcej słów niż Rosjanom. Według zapowiedzi sprzed miesiąca, badania mają potrwać co najmniej do końca września.

Do Moskwy przyleciał też Edmund Klich, akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym przedstawiciel Polski, który kilka tygodni temu w liście do MAK domagał się respektowania jego uprawnień i dostępu do dokumentów. Jak poinformował premier Donald Tusk, Klich napisał ten list na jego prośbę i w porozumieniu z nim.

PAP, ps