Po wypadku w Białymstoku - zarzuty dla obu maszynistów

Po wypadku w Białymstoku - zarzuty dla obu maszynistów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym postawiła w środę prokuratura dwóm maszynistom pociągu z cysternami, który w poniedziałek zderzył się w Białymstoku z innym pociągiem towarowym. Chodzi o wjazd na tor mimo wskazania "stop" na semaforze.
Szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe Marek Winnicki powiedział, że podejrzani "zasadniczo" przyznali się do zarzutów i  składali wyjaśnienia, ale ich treści śledczy na razie nie ujawniają. Postawiony im zarzut dotyczy nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym, stwarzającej zagrożenie dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach. Straty materialne nie zostały jeszcze ostatecznie oszacowane. W wypadku jedna osoba została lekko ranna. Tory, na których doszło do wypadku, biegną w  odległości ponad pół kilometra od osiedla mieszkaniowego.

Semafor by pomógł

- Zarzut dotyczy niewłaściwego obserwowania drogi jazdy, niezastosowania się do wskazania semafora, wskazującego zatrzymanie się pociągu. Podejrzani kontynuowali jazdę, czym doprowadzili do zderzenia z prawidłowo poruszającym się pociągiem jadącym z Białegostoku do Warszawy - dodał prokurator. Podkreślił, że gdyby pociąg z cysternami stał (jak nakazywał mu semafor) nie doszłoby do zderzenia. Swoje śledztwo prowadzi też specjalna komisja kolejowa. Dokonuje oględzin miejsca wypadku, przesłuchuje świadków.

Wypadek miał miejsce w poniedziałek niedaleko tunelu, który łączy dwie części Białegostoku. Jeden skład, z 32 cysternami z substancjami ropopochodnymi, w tym m.in. olejem napędowym, jechał w kierunku miasta, drugi - z Białegostoku to  pociąg towarowy z wagonami ze złomem i kilkoma cysternami z propan butanem. Jak w poniedziałek po południu relacjonowali strażacy, którzy wcześniej przez kilka godzin gasili ogromny pożar, najprawdopodobniej doszło do zahaczenia wagonu wiozącego złom o lokomotywę przy mijaniu się w dwóch różnych kierunkach i nastąpiło wykolejenie. Potem z torów zaczęły wypadać kolejne cysterny, wybuchł ogromny pożar. Prokurator Winnicki dodał, że wobec podejrzanych maszynistów pociągu z cysternami zastosowano poręczenia majątkowe i  zakaz opuszczania kraju. Żadnych zakazów zawodowych prokurator nie  zastosował.

Już uprzątnęli

Na miejscu wypadku wciąż trwa usuwanie zniszczonych i spalonych cystern. Priorytetem jest bowiem odkrycie torowiska, jego naprawa i wznowienie ruchu przynajmniej po jednym torze. W tym kierunku z Białegostoku wyjeżdżają bowiem pociągi w kierunku Warszawy i Ełku. Andrzej Kierman z białostockiego zakładu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe powiedział w środę wieczorem, że prawie wszystko zostało już uprzątnięte z miejsca wypadku. Spalone cysterny, lokomotywy i kawałki stalowych elementów, po podniesieniu, ułożone zostały poniżej nasypu kolejowego.

Kierman dodał, że choć te działania jeszcze trwają, już rozpoczęła się naprawa torów. Nie chciał jednak przesądzać, kiedy będzie można wznowić tam ruch pociągów. Podkreślał, że ekipy zajmujące się uprzątaniem torowiska pracują z dużym poświęceniem. - To ciężka praca wielu osób, niektórzy pracują po 18 godzin - podkreślił.

Ruch pasażerski z dworca PKP w Białymstoku odbywa się od poniedziałku na kilka sposobów: przy wykorzystaniu autobusowej komunikacji zastępczej do stacji, z których ruszają składy pociągów, z pominięciem dworca przez stację Białystok-Starosielce oraz z wykorzystaniem przejazdu przez dworzec towarowy. Pasażerowie narzekają jednak na brak informacji, niepunktualność i trudności wynikające z konieczności korzystania z komunikacji zastępczej.

zew, PAP