Raport o stanie świadomości

Raport o stanie świadomości

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sporządzony przez PiS Raport o stanie Rzeczpospolitej nie będzie kamieniem milowym w polskiej polityce. Nie stanie się również manifestem programowym PiS. Czym tak naprawdę jest ten 116-stronicowy dokument?
Materiał powstał ponoć już kilka tygodni temu, choć uważni obserwatorzy twierdzą, że są tam fragmenty dopisane później, jak choćby te o najnowszej książce Jana Tomasza Grossa. Wiadomo, że po raz pierwszy został zaprezentowany w styczniu na forum Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości w czasie, której został przyjęty w formie uchwały. Możemy założyć, że jest to dzieło Jarosława Kaczyńskiego. I właśnie jako autorski tekst prezesa PiS należy go odbierać.

Tak naprawdę nie jest to żaden raport o stanie Polski, ani też diagnoza polityczna. To jest zapis świadomości samego Jarosława Kaczyńskiego, jego sposób widzenia rzeczywistości polskiej – subiektywny i emocjonalny. Trudno na kartach Raportu znaleźć choćby ślad zastosowania jakichkolwiek narzędzi badawczych, które mogłyby nadać dokumentowi walor obiektywizmu. I nie pomaga użycie w materiale wielu „mądrych słów", takich jak:  hiperekspiacja,  hiperproceduralizacja, korporacjonizacja, czy ulubione słówko prezesa Kaczyńskiego - imposybilizm. Kilka wielosylabowych określeń to zbyt mało, by polityczny felieton stał się pracą naukową.

Wiemy już więc czego w Raporcie nie ma. A co jest? Obraz Polski AD 2011 widziany oczyma Kaczyńskiego jest przerażający. A będzie jeszcze gorzej, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie powróci do władzy – przekonuje prezes PiS. Jeżeli zaś PiS  do władzy wróci to reaktywuje IV RP, która przywróci silne państwo, stłamsi regionalizmy kaszubskie, śląskie i inne, naprawi media, obnaży szarą sieć, a przede wszystkim do końca wyjaśni katastrofę smoleńską, tak jak ona powinna zostać wyjaśniona. No i oczywiście ukarze winnych wszystkich słabości współczesnej Polski - czyli Donalda Tuska i PO. Gospodarka? PiS naprawi budżet, powróci do tak zwanej kotwicy budżetowej, na poziomie 30 mld złotych i, rzecz jasna, rozda pieniądze - rodzinom, instytucjom kultury, ubogim. Jak PiS dokona tego wszystkiego? Cóż – tej informacji akurat w Raporcie brakuje.

„Raport o stanie Rzeczpospolitej" to skondensowany wyciąg opinii, poglądów i fobii Jarosława Kaczyńskiego, jakie znamy od wielu lat. Kaczyński nadał im po prostu formę wyborczej, rozbudowanej broszury. Całość świadczy o tym, że Kaczyński nie akceptuje otaczającej go rzeczywistości, nie aprobuje dwudziestoletniej historii polskiej demokracji i nie zgadza się z wyborami dokonywanymi przez Polaków. Trudno - polska demokracja da sobie z tym radę. Niestety jednak PiS – reprezentujące tą części społeczeństwa, która czuje się słabsza, wykluczona, marginalizowana – przez takie podejście do sprawy nie wciąga swoich wyborców w orbitę życia społecznego, ale wypycha ich na coraz głębsze peryferia. Kaczyński nie ma pomysłu na odbudowę społeczeństwa – on każdym swoim działaniem zmierza do pogłębienia już istniejących w tymże społeczeństwie podziałów.