Kampania wyborcza za 70 milionów złotych

Kampania wyborcza za 70 milionów złotych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Partie parlamentarne na tegoroczną kampanię wyborczą wydadzą łącznie ok. 70 mln zł, z czego sporą część pochłoną koszty billboardów oraz spotów w radiu i telewizji. Cztery lata temu PO, PiS, SLD i PSL wydały w sumie na swoją kampanię ok. 112 mln zł.

Zgodnie z prawem komitety wyborcze obowiązuje limit wydatków. Krzysztof Lorentz z Krajowego Biura Wyborczego poinformował, że w tym roku limit wydatków komitetu wyborczego, który zarejestruje kandydatów do Sejmu i do Senatu we  wszystkich okręgach wyborczych, wyniesie 30 612 295 zł. Z kolei limit wydatków dla komitetu wyborczego, który zarejestruje jednego kandydata w jednym okręgu wyborczym (chodzi o  wybory do Senatu) wyniesie 55 102,13 zł.

Komitet sam decyduje o wysokości wydatków na kampanię na rzecz poszczególnych kandydatów i list kandydatów. Na decyzje finansowe partii wpływa również fakt, że od 1 stycznia 2011 r. obniżono o 50 proc. przysługującą im subwencję budżetową. W roku 2011 r. PO ma w związku z tym otrzymać ok. 20 mln złotych mniej z budżetu państwa, PiS - 19 mln, a SLD i PSL - 7 mln zł.

PO bez kredytów

PO planuje wydać na kampanię parlamentarną maksymalny limit ok. 30 mln zł - poinformował skarbnik PO Łukasz Pawełek. Cztery lata temu Platforma w wyborach do parlamentu wydała w sumie ponad 29 mln zł. - Łączny limit wydatków na kampanię prowadzoną przez Platformę Obywatelską, w tym kampanię centralną i kampanie indywidualne, to w zaokrągleniu 30 milionów złotych. Zamierzamy zużytkować pełny limit. Jesteśmy na etapie podejmowania decyzji, jaką część tej kwoty będziemy wydatkowali na kampanię centralną, a jaką na kampanie regionalne i na indywidualne kampanie kandydatów - powiedział Pawełek. Skarbnik PO poinformował ponadto, że kampanię centralną PO będzie finansowała z własnych środków partyjnych. - Nie zamierzamy zaciągać na  potrzeby kampanii żadnych kredytów - zaznaczył skarbnik PO.

Pawełek podkreślił także, że decyzja, ile PO przeznaczy pieniędzy na reklamę telewizyjną, radiową, czy internetową będzie pochodną decyzji o podziale środków na kampanię centralną i  regionalną. Przypomniał, że sztab musi jeszcze zdecydować, czy Platforma będzie używać billboardów w kampanii centralnej.

PiS oszczędniej

Prawo i Sprawiedliwość nie zdradza ile dokładnie wyda w tym roku na kampanię wyborczą. - Będziemy działać zgodnie z zasadami Kodeksu wyborczego i na pewno nie  przekroczymy limitu wydatków - zapewnił pełnomocnik wyborczy PiS Krzysztof Sobolewski. Skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski, który obecnie przebywa na urlopie, w  wypowiedziach medialnych stwierdzał, że PiS na kampanię zamierza przeznaczyć 20 lub 21 mln zł. Jest to mniej, niż partia wydała cztery lata temu - wówczas kampania PiS kosztowała ponad 28 mln zł.

PSL skromnie

Trzy razy mniej niż PO chce na kampanię wyborczą chce wydać koalicyjne PSL. - Będzie skromnie, finansowanie będzie głównie z wpłat kandydatów. Szacujemy, że nie wykorzystamy przysługującego nam limitu wydatków i nie przekroczymy kwoty 10 mln zł. Z uwagi na kryzys nie planujemy żadnych kosztownych widowisk, kładziemy nacisk na bezpośrednie rozmowy z wyborcami - zapowiedział szef kampanii ludowców Eugeniusz Grzeszczak. Grzeszczak zadeklarował, że spoty i billboardy w kampanii PSL będą, ale ludowcy chcą ich używać w  sposób ograniczony. - Przede wszystkim będziemy korzystać z nieodpłatnego czasu antenowego w radiu i telewizji. Nie zamierzamy chować się za billboardami, główny nacisk położymy na bezpośredni kontakt z wyborcami - dodał.

W poprzednich wyborach parlamentarnych w 2007 r. to ludowcy ponieśli największe nakłady finansowe, wydając na  kampanię prawie 30 mln zł. PSL zdobyło cztery lata temu 31 mandatów do  Sejmu, co daje w przeliczeniu prawie 1 mln zł za wprowadzenie do Sejmu jednego posła.

SLD efektywnie

Także SLD zamierza prowadzić kampanię oszczędną. Według skarbnika Sojuszu Kazimierza Karolczaka SLD chce przeznaczyć na kampanię 7-8 mln zł. - Kampania będzie oszczędna i efektywna, choć na razie trudno oszacować o ile wzrosną koszty w związku z koniecznością inwestycji w  płatne reklamy radiowe i telewizyjne oraz billboardy. Na pewno nie przekroczymy ustawowego limitu - podkreślił Karolczak.

PJN bez spotów

Politycy PJN postanowili ograniczyć kampanię wyborczą, rezygnując ze spotów i billboardów. - W naszej strategii to nic specjalnie nie zmienia, dlatego że my i tak nie  mieliśmy zamiaru przeznaczać ogromnych pieniędzy na billboardy czy na  spoty reklamowe, od początku będąc inicjatorami tego zakazu - zapowiedział wiceprezes PJN Marek Migalski. Migalski dodał, że PJN jest za tym, by nie wydawać ani grosza na  billboardy czy na spoty. Zadeklarował też, że PJN skoncentruje się na kontakcie bezpośrednim z  wyborcami oraz na kampanii prowadzonej w internecie, ponieważ - jak tłumaczył - jest ona relatywnie najtańsza, a jednocześnie "najbardziej interaktywna".

PAP, arb