Skowroński: wziąłem pieniądze od PiS, ale jestem niezależny

Skowroński: wziąłem pieniądze od PiS, ale jestem niezależny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Skowroński (fot. KRZYSZTOF BURSKI / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz właściciel Radia Wnet w rozmowie z "Rzeczpospolitą” powiedział, że mimo iż podpisał umowę handlową w Prawem i Sprawiedliwością na mocy której radio zarobiło 140 tysięcy złotych, jest medium niezależnym.
Skowroński wyjaśnił, że przedmiot umowy nie ma nic wspólnego z niezależnością dziennikarską i oczekuje na zgodę PiS na ujawnienie go.

- To wcale nie jest oczywiste. Radio Wnet i cały system, który tworzymy, ma swój własny oryginalny system finansowania. Dzięki temu jest niezależnym medium – podkreślił Skowroński. Wyjaśnił, że w systemie finansowania jest wiele elementów pozwalających na funkcjonowanie nadawcy. - Mamy Wydawnictwo, Bilet Radia Wnet, Spółdzielnię Radia Wnet, Akademię Radia Wnet, wydajemy płyty, w manufakturze powstają odbiorniki radia internetowego. Tworzymy też spółdzielnie spożywców. Jest bardzo wiele źródeł finansowania. Nikt, kto wchodzi z nami w jakąś relację ekonomiczną, nie dostaje kluczy do naszej niezależności. Czy to jest Prawo i Sprawiedliwość, czy to jest ktokolwiek inny. W porozumieniu, o którym mówimy, wolność dziennikarska pozostała nienaruszona – wyjaśnił.

- Informacja na temat tego, że Prawo i Sprawiedliwość weszło w relację ekonomiczną ze spółką Radio Wnet, jest publiczna. I z mojej perspektywy jest to dobry moment, żeby poprosić także inne media o to, żeby pokazały swoje relacje ekonomiczne, które posiadają, na bardzo wielu poziomach. Ze spółkami Skarbu Państwa, z fundacjami, z innymi podmiotami. Ja nie mam nic do ukrycia i jestem przygotowany do takiej dyskusji. W ostatnim swoim felietonie opublikowanym na stronach SDP mówi o tym wiceprezes Piotr Legutko. Okej, skoro jest taka sytuacja, to opowiedzmy sobie historie polskich mediów pod względem finansowania. I SDP będzie dążyć do tego, żeby taką historię mediów opowiedzieć. Jednej, drugiej, trzeciej gazety, telewizji, radia. Proszę bardzo, zobaczymy wtedy, kto jest wolny, a kto jest niewolnikiem – powiedział Skowroński.

Właściciel Radia Wnet mówił także, że był świadom podpisując umowę z PiS, iż informacja znajdzie się w sprawozdaniu. - Teraz pokażmy innych, od kogo oni dostają pieniądze. Pokażmy, kto co robi, kto kim jest, kto co mówi i dlaczego mówi to, co mówi. A nawet zajrzyjmy do genezy, kto co ma i skąd się wzięły jakie media. Uważam, że taka opowieść Polsce jest potrzebna, bo niby dlaczego mamy tego nie wiedzieć? – przekonywał.

- Jak ktoś się mnie pyta, czy jestem niezależny albo czy nie przestałem być niezależny, to oświadczam, że byłem i jestem niezależny. Tak jak byłem wtedy, gdy odchodziłem z Radia Zet, nie godząc się na nowy sposób podejścia do programu, jak rezygnowałem z pracy w telewizji publicznej, gdy zmieniano warunki gry w czasie kampanii prezydenckiej 2000, czy jak zdejmowano mój program z ramówki TVP, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Dziś pracuję u siebie i ręczę, że nie ma większej niezależności niż akt własności. Proszę posłuchać Radia Wnet. Występuję w kilku rolach. Jestem prezesem spółki, prezesem Spółdzielczych Mediów Wnet, jestem szefem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i dziennikarzem. W żadnej z tych ról nie handluję swoją niezależnością albo swoim słowem, albo swoim myśleniem. Mam 48 lat i po 48 latach człowiek dorabia się własnych myśli. Dotyczących świata, polityki, polityków i rozmaitych rzeczy, które zachodzą. Te myśli są prezentowane w radiu i mają niewiele wspólnego z jakąkolwiek partią polityczną, tych myśli nikt nie kupuje i tymi myślami nikt nie manipuluje – zazaczył Skowroński.

Szef SDP tłumaczył także dlaczego prowadził dwie zorganizowane przez PiS konferencje. - Jedną prowadziłem jako dziennikarz Radia Wnet, bo pasjonuje mnie ekonomia i interesowało mnie spotkanie ekonomistów z różnych stron. Poprowadzić konferencję, w której uczestniczą największe umysły ekonomiczne, to było i wyzwanie, i ciekawość dziennikarska. Takie konferencje powinni prowadzić dziennikarze, bo po to między innymi jesteśmy. Drugą konferencję poprowadziłem dlatego, że odbywała się w siedzibie Dziennikarzy Polskich przy ul. Foksal w Warszawie. Tam wystąpiłem jako prezes SDP, który prowadzi konferencję kandydata na premiera technicznego, profesora Piotra Glińskiego. Nie mam sobie nic do zarzucenia ani wyrzutów sumienia, ale więcej takich konferencji prowadzić nie będę. Zgodziłem się na to tylko dlatego, że odbywała się w domu dziennikarzy – podkreślał dziennikarz.

Szef SDP przekonywał także, że media w Polsce są podzielone. - Są media mainstreamowe zależne od rządzących i media niezależne, często odwołujące się do wartości konserwatywnych – przekonywał. Dodał, że wróży rozwój "mediów niezależnych”. - Teraz cywilizacja zachodnia weszła w największy kryzys ekonomiczny i dziś waży się jej przyszłość, czy z tego kryzysu wyjdziemy jako ludzie wolni czy jako ponumerowani dłużnicy wielkiego brata. Media głównego nurtu, zamiast zająć się tym, co ważne, wymyślają fikcyjne problemy i wokół nich ogniskują emocje. Zadaniem dziennikarza jest próba opisu świata, a w świecie polityki najważniejsze są interesy gospodarcze i ekonomiczne. Po co ci faceci mają władzę i noszą te zegarki? Żeby rządzić kasą. W mainstreamowych mediach ludzie nie przeczytają nigdzie analizy o tym, że władza się od nich coraz bardziej odsuwa, że kolejne ustawy coraz bardziej ograniczają ich wolność, że system globalnej gospodarki pozbawia ich pracy i perspektyw. Sprawa, o której powinno się mówić, to pozbawianie człowieka możliwości działania – podkreślił.

Rp.pl, ml