Pęczak chce głosować zza krat

Pęczak chce głosować zza krat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Pęczak w liście do Józefa Oleksego domaga się, by umożliwić mu udział w sejmowych głosowaniach; chce też utrzymywać kontakty z biurem poselskim, dostawać materiały i stenogramy z obrad Sejmu.
Marszałek Sejmu Józef Oleksy uważa, że obecnie nie ma podstaw prawnych, by aresztowanego posła Andrzeja Pęczaka pozbawić uprawnień wynikających z mandatu poselskiego.

Pomysł, żeby Pęczak przyjeżdżał z aresztu w Łodzi do Sejmu na  głosowania posłowie uważają za niedopuszczalny, a sam Oleksy - za  "bardzo teoretyczny".

Marszałek zauważył jednocześnie, że Sejm nie jest nawet przygotowany na ewentualność przyjazdu aresztowanego posła. Ponadto - jak dodał - o udzieleniu przepustki z aresztu decyduje prokurator.

Oleksy wyjaśnił, że obowiązujące przepisy nie przewidują okoliczności pozbawienia uprawnień posła, który został zatrzymany. "Ja nie jestem cudotwórcą, ale legalistą i marszałkiem Sejmu i  dlatego nie mogę się poruszyć dalej niż pozwala mi rozszerzona interpretacja obecnych przepisów" - powiedział marszałek we wtorek dziennikarzom.

Jak dodał, dopiero przygotowywana jest "szybka" nowelizacja ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, w której zawarto propozycję, by wraz z aresztowaniem posła zawieszone były wszystkie przynależne mu prawa i czynności. Marszałek chce maksymalnie przyśpieszyć prace nad tym projektem.

Według szefa SLD Krzysztofa Janika, teoretyczne problemy związane z prawem głosu aresztowanego posła mogą być jedynie przedmiotem pracy naukowej. "Pęczak został zatrzymany, ma postawiony poważny zarzut - być może nieprawdziwy. W moim przekonaniu nie powinien wykonywać ani obowiązków, ani uprawnień związanych z mandatem poselskich" - powiedział dziennikarzom.

Janik nie jest jednak zdziwiony żądaniami Pęczaka. "Przebywanie w  ośrodku karnym zapewne jest przedsięwzięciem nudnym. Dziwi mnie to  o tyle, że każdy przyzwoity człowiek w tej sytuacji powinien jednak pamiętać co znaczy niewola" - dodał.

Hipotezę Janika o tym, że list Pęczaka do marszałka Sejmu podyktowała nuda odrzuca Ludwik Dorn (PiS). "Ja siadywałem w  aresztach za komunizmu. Nie jest to miejsce najprzyjemniejsze, ale  można sobie jakoś zorganizować czas tak, by się nie nudzić, jeżeli ma się zainteresowania intelektualne" - uważa Dorn.

Poseł PiS zauważył, że "jedną z przesłanek tymczasowego aresztowania jest obawa przed mataczeniem podejrzanego i być może pan poseł Pęczak pragnie mataczyć".

Stanowcza jest też Zyta Gilowska (PO). "Bez przesady. Nie powinno być ani głosowania, ani wynagrodzenia, ani żadnych przywilejów -  powiedziała. - To, że poseł RP siedzi w areszcie z poważnymi zarzutami jest hańbą dla Rzeczypospolitej. Proszę osobiście byśmy tej hańby przed kamery telewizyjne nie wystawiali"

Zdaniem posłanki PO, "nie można stawiać prawa przed życiem". "Twórcy prawa w Polsce nie pomyśleli, że może dojść do takich sytuacji. Powinniśmy milczeć, a nie zastanawiać się jak to zrobić, by poseł między prawem do spaceru, a prawem do prysznica wziął udział w głosowaniu w ramach stanowienia prawa w RP" - dodała Gilowska.

W poniedziałek Prezydium Sejmu zawiesiło, z dniem 1 stycznia 2005 roku, wypłacanie diet i uposażenia Andrzejowi Pęczakowi.

ss, pap