"Po co tyle udręki, rewizji, pałowania, aresztu. (...) Jest moment, w którym ojczyzna jest w potrzebie, ojczyzna wymaga dobrych wyborów, a co najmniej udziału w nich. Obywatele sobie lekceważą. Po co była ta walka?" - pytał były prezydent. Powiedział, że gdyby wcześniej to wiedział, pomyślałby "bardziej o sobie, o swoich interesach".
Jego zdaniem, niska frekwencja jest "winą nas wszystkich". "Skąd biorą się politycy? Z kosmosu? Z tego narodu! Tu, tu i teraz! Jak naród nie chce należeć do partii, nie chce brać udziału w dyskusjach, nie chce kandydować - takich kandydatów podrzuca, no to mamy to, co mamy. Czy my nie potrafimy korzystać z wolności, z demokracji? Ja czegoś tu nie rozumiem?!" - mówił.
Pytany o opinię na temat braku lewicowych kandydatów w II turze wyborów, Wałęsa powiedział, że lewica zasłużyła sobie na to. "Im wyżej wygrają, tym bardziej przegrają" - przypomniał swój komentarz do poprzednich wyborów.
Na pytanie, dlaczego - skoro jest "wściekły" - sam nie kandydował w tych wyborach, odparł, że w czasie, kiedy "wychowaliśmy sobie ojca Rydzyka, wychowaliśmy sobie Kaczyńskich" - jego programy i plany nie są do zrealizowania. "Musiałbym się z nimi tylko szarpać, kłócić, więc ustąpiłem miejsca. Może rodacy się obudzą i zaczną myśleć i lepiej wybierać. Zobaczyłem bezsens mojego udziału" - tłumaczył.
"Całe życie oddałem walce i mam resztę zdrowia stracić?! Niech się rodacy obudzą, wezmą do roboty, to ja pójdę razem z nimi" - podsumował.
ss, pap