Rozmowy o rządzie muszą być przerwane (aktl.)

Rozmowy o rządzie muszą być przerwane (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liderzy PO Donald Tusk i Jan Rokita oświadczyli, że rozmowy nad powołaniem rządu muszą zostać przerwane. Podkreślili, że PiS głosując wraz z Samoobroną i LPR przeciw kandydatowi PO na marszałka Sejmu złamało zasadę solidarności i lojalności.
Tusk powiedział na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że  jest bliski pewności, iż PiS od początku nie chciało stworzyć rządu z Platformą, tylko - po zagarnięciu całej władzy w państwie -  powołać rząd mniejszościowy z poparciem LPR i Samoobrony.

"Ten scenariusz partnerzy realizują z całą stanowczością, konsekwentnie i ze szkodą dla Polski" - powiedział szef PO. Dodał, że nie wie, co musiałoby się stać, aby zmienił to przekonanie.

W środę posłowie, głosami PiS, Samoobrony, LPR i PSL, odrzucili zgłoszoną przez PO kandydaturę Bronisława Komorowskiego na  marszałka Sejmu. Marszałkiem został Marek Jurek (PiS).

Tusk podkreślił, że naczelną zasadą przyjętą przez Platformę i  PiS przy tworzeniu, a potem przy pracach koalicji rządowej było, że "ani PiS, ani PO nie będą korzystały z pomocy przeciwników politycznych przeciwko partnerowi". "Głosowanie w wyborze marszałka Sejmu pokazało, że ta zasada nie obowiązuje" - uznał Tusk.

"Nie wiem dlaczego w momencie, w którym trudne, oporne rozmowy (koalicyjne) powoli dochodziły do dobrego finału, PiS zdecydowało się na tak drastyczne zerwanie relacji z Platformą Obywatelską" -  powiedział. Środowe głosowanie w Sejmie pokazało też - zdaniem Tuska - że PiS jest głównie zainteresowane "uchwyceniem maksymalnej ilości przyczółków władzy, a nie dojściem do dobrego porozumienia programowego".

Rokita przedstawił na konferencji prasowej zbiór dokumentów zawierających konkluzje z prac eksperckich zespołów programowych. Ocenił ten materiał na "czwórkę" lub trochę niżej.

Pozostające rozbieżności między PiS i PO dotyczą - według niego -  kwestii podatkowych, podejścia do rynku pracy i bezrobocia, propozycji związanych z naprawą systemu prawnego, decentralizacji państwa, ochrony zdrowia, postulatu PO odpartyjnienia prokuratury, w tym głównie funkcji prokuratora generalnego.

"To jest materiał, który dziś nie uzasadnia wspólnoty programowej pozwalającej na powołanie wspólnego rządu, ale jest to także materiał, który nie wykluczył takiej możliwości" - powiedział Rokita. Dlatego - dodał - jest rozczarowany tym, że "jakaś kompletnie niezrozumiała alergia PiS na kandydata PO na marszałka dzisiaj realnie uniemożliwia prace nad rządem".

Rokita powiedział, że w czasie pierwszej rozmowy z desygnowanym na premiera Kazimierzem Marcinkiewiczem uzgodnił "pierwszy punkt umowy koalicyjnej - nigdy Platforma nie będzie przegłosowywać PiS w Sejmie, i nigdy PiS nie będzie przegłosowywał Platformy w  Sejmie, a jeśli któraś ze stron to spowoduje, to znaczy, że nie ma  wspólnej koalicji ani wspólnego rządu".

Tusk powiedział, że w ostatnich dniach PO stała się ofiarą "propagandowej gry, że Platforma nie chce wejść do koalicji, bo  dostaje za mało". "Byliśmy gotowi rozmawiać o rządzie niezależnie od tego, ile ministerstw Platforma dostaje" - dodał. Przyznał, że  Platforma chciała, by Rokita miał silną pozycję w rządzie, bo  gwarantowałoby to równowagę w koalicyjnym gabinecie. Podkreślił, że to on namawiał Rokitę do udziału w rządzie.

"Problem polega (na tym), że chcieliśmy rozmawiać raczej o tym, czy ten rząd, nawet jeśli miałby w nim być jeden minister z  Platformy, jest gotów przedstawić precyzyjny kalendarz obniżenia i  uproszczenia podatków. Tylko, gdy chcieliśmy o tym rozmawiać, to  nie znaleźliśmy żadnego partnera do poważnej rozmowy na ten temat. Zero zainteresowania" - powiedział lider PO.

Podkreślił, że Platformie bardzo zależało na tym, by powstała koalicja, która zrealizuje przynajmniej część projektów PO. "Jeśli przez kilka dni słyszeliśmy takie kuszenie św. Antoniego w  wykonaniu pana Marcinkiewicza, to straciliśmy zaufanie do tej metody tworzenia rządu" - powiedział Tusk.

Zapowiedział, że jeśli w najbliższych dniach, tygodniach pojawią się "okoliczności i możliwości", PO będzie z najlepszą wolą szukała "lepszych niż do tej pory rozwiązań".

"Jeśli pojawią się nowe okoliczności, to nie mogą one wyglądać tak jak do tej pory. To nie może być publiczne deklarowanie +tylko z Platformą+ i pod stołem, w kuluarach sejmowych załatwianie wszystkich politycznych interesów Samoobrony. Jeśli tak wyglądał początek, to wyobraźcie sobie, jak by wyglądał koniec tej koalicji, jak by wyglądała praktyka rządzenia" - podkreślił Tusk.

Według niego, działania, "jakie podjęli bracia Kaczyńscy w  ostatnich dniach, miały na celu budowę niby-koalicji PiS i PO, gdzie rozstrzygające byłyby głosy Samoobrony i LPR".

"Będę bardzo wyczulony na okoliczności, które umożliwią tworzenie dobrej, mądrej koalicji. Jakie to są możliwości? Dzisiaj wyobraźnia mi nie podpowiada takiego scenariusza. Dlatego że mamy nie najlepsze doświadczenia z ostatnich dni, jeśli chodzi o  liderów PiS" - powiedział Tusk.

Na pytanie, czy PO poprze ewentualny rząd autorski Marcinkiewicza, Tusk odpowiedział, że gdy będą znane propozycje takiego rządu, Platforma będzie się poważnie zastanawiać, jak zareagować. "To, co dziś się stało, wyraźnie wskazuje, że idzie raczej w stronę koalicji ludowo-narodowej niż rządu mniejszościowego" - ocenił szef PO. Dodał, że obecne fiasko rozmów z PO jest także efektem "nieodpowiedzialnych zobowiązań, jakie PiS podjęło wobec Samoobrony i LPR".

Już po konferencji i wyborze wicemarszałków Sejmu Tusk, pytany o  to, na jakich warunkach jest gotów powrócić do rozmów z PiS o  tworzeniu koalicji rządowej, odpowiedział, że nie widzi takiej możliwości.

ss, pap