Kryzys na granicy z Białorusią. Od sankcji po „wojnę hybrydową” Łukaszenki

Kryzys na granicy z Białorusią. Od sankcji po „wojnę hybrydową” Łukaszenki

Kadr z nagrania Straży Granicznej opublikowanego 10 listopada 2021 roku
Kadr z nagrania Straży Granicznej opublikowanego 10 listopada 2021 rokuŹródło:Straż Graniczna
Sprawa kryzysu migracyjnego na granicy Polski z Białorusią sięga lipca 2021 roku. Wówczas tzw. wojnę hybrydową Aleksander Łukaszenka rozpoczął z Litwą. W krótkim czasie działania zostały jednak skierowane na granicę z Polską.

Stosunki między Białorusią, a jej sąsiadami nigdy nie były dobre. W ostatnich miesiącach Zachód krytykował i karał reżim Aleksandra Łukaszenki wielokrotnie: za łamanie praw człowieka, tłamszenie opozycji czy oszustwo wyborcze. Jednym z najnowszych przykładów były sankcje nałożone na ten kraj m.in. po zatrzymaniu niezależnego dziennikarza Ramana Protasiewicza. Przypomnijmy, że sprawa sięga maja 2020 roku. Protasiewicz leciał samolotem Ryanair nad Białorusią, kiedy to samolot zaczął awaryjnie lądować. Przyczyną takiego działania był alarm o bombie znajdującej się na pokładzie. Informacja ta się nie potwierdziła. Po wylądowaniu z samolotu wyprowadzono Protasiewicza, a także jego narzeczoną Sofiję Sapiegę.

Konsekwencją tego działania było nałożenie na Białoruś sankcji. Samoloty białoruskich linii lotniczych mają zakaz lądowania, a nawet przeloty nad krajami wspólnoty. Dodatkowo do 166 nazwisk wydłużyła się lista popleczników Łukaszenki, którzy mają zakaz wstępu do krajów Unii Europejskiej. „Celem sankcji jest wywarcie nacisku na białoruskie kierownictwo polityczne, by rozpoczęło autentyczny i pluralistyczny dialog narodowy z szeroko pojętym społeczeństwem i by uniknąć kolejnych represji” – pisała w komunikacie skierowanym do mediów Rada Europejska i Rada Unii Europejskiej.

Wiele sankcji na Białoruś zostało nałożonych po wyborach prezydenckich w 2020 roku i brutalnym tłumieniu protestów, do których doszło po ogłoszeniu zwycięstwa Aleksandra Łukaszenki.

„Ponieważ wybory na Białorusi nie były ani wolne, ani uczciwe i nie spełniały standardów międzynarodowych, UE nie uznaje ich wyników przedstawionych przez białoruskie władze. Przywódcy potępili przemoc wobec pokojowych demonstrantów. Potwierdzili, że UE oczekuje pełnego i przejrzystego dochodzenia w sprawie wszystkich domniemanych nadużyć i że przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego i opozycji muszą być chronieni przed arbitralnymi zatrzymaniami i przemocą” – pisała w sierpniu 2020 roku Unia Europejska. W październiku 2020 roku sankcjami została objęta grupa 40 osób odpowiedzialnych za tłumienie protestów.

W listopadzie 2020 roku lista osób objętych sankcjami wydłużyła się o kolejnych 15 osób, w tym Aleksandra Łukaszenkę oraz jego syna i doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Wiktora Łukaszenkę. W grudniu 2020 roku UE ogłosiła trzecią serię sankcji wobec Białorusi. Wówczas do listy osób z zakazem wjazdu do UE dopisano kolejnych 36 osób i podmiotów.

Początek kryzysu na granicy Polska-Białoruś. Jak Łukaszenka ściąga migrantów?

Najnowsza odsłona konfliktu między Białorusią i Unią Europejską dotyczy inspirowanego przez reżim Aleksandra Łukaszenki kryzysu migracyjnego, który zagroził wschodniej granicy UE. Proces ściągania migrantów na granicę jest dość prosty. Białoruskie biura podróży oferują migrantom przyjazd do Mińska. Po wylądowaniu dostają oni wizy turystyczne, a następnie transport na granicę z UE. Obiecują im, że nie napotkają utrudnień podczas przekraczania granicy.

Początkowo migranci nie byli przywożeni na granicę z Polską, a na przejście graniczne z Litwą. Kiedy litewskie służby zanotowały niespotykaną wcześniej skalę nielegalnych imigrantów, podniosły alarm i zwróciły się z prośbą o pomoc do UE.

Pierwsze ruchy migrantów na polskiej granicy zauważono w lipcu. Do połowy miesiąca Straż graniczna zarejestrowała 137 prób nielegalnego przekroczenia granicy, jednak eskalacja działań reżimu Łukaszenki miała miejsce w sierpniu 2020 roku. 7 sierpnia polska Straż Graniczna informowała, że w ciągu doby zatrzymała 71 osób, które nielegalnie przekroczyły granicę z Polską. „Cudzoziemcy nie mieli przy sobie dokumentów tożsamości. Wszyscy (23 mężczyzn, 15 kobiet i 33 osoby niepełnoletnie) to prawdopodobnie obywatele Afganistanu. Po wykonaniu niezbędnych czynności w obecności tłumacza cudzoziemcy trafią do strzeżonych ośrodków dla cudzoziemców” – informowała wówczas Straż Graniczna. W kolejnych tygodniach nielegalnych migrantów stale przybywało.

Płot na granicy polsko-białoruskiej i ćwiczenia Zapad 2021

W odpowiedzi na kolejne nielegalne próby przekroczenia granicy Minister Obrony Narodowej podjął decyzję o budowie płotu, który miałby zatrzymać, lub przynajmniej spowolnić próby nielegalnego przekroczenia granicy.

Wokół budowy zapory z drutu kolczastego nie brakowało kontrowersji. W mediach pojawiała się informacja o koszcie budowy zapory – sięgającym 400 mln zł, i kwestii nietrwałości stawianych zasieków. Wszystkie te informacje zdementował szef MON Mariusz Błaszczak, który podkreślił, że ogrodzenie stawiane jest przez żołnierzy z materiałów, które wojsko posiadało już wcześniej. Ostatecznie wzdłuż granicy powstał wysoki na 2,5 metra płot, zakończony spiralami z drutu kolczastego, którego słupy wkopane są w ziemię na głębokość metra.

Eskalacja nielegalnego przekraczania granic Polski i Litwy zbiegła się w czasie z manewrami wojskowymi Zapad 2021, które odbywały się w dniach 10-16 września 2021 roku na siedmiu poligonach na terenie Białorusi bardzo blisko granicy z Polską.

W oficjalnym komunikacie podano, że w rosyjsko-białoruskich manewrach udział weźmie ok. 12,8 tys. żołnierzy. Nieoficjalnie wg szacunków Ośrodka Studiów Wschodnich na poligonach mogło pojawić się nawet 200 tys. mundurowych.

Usnarz Górny – pierwsza grupa migrantów koczuje na granicy z Białorusią

W połowie sierpnia media obiegły zdjęcia z Usnarza Górnego, gdzie na granicy polsko-białoruskiej obóz rozbiła grupa ok. 50 migrantów, wśród których były kobiety i dzieci. Sytuacja była napięta, ponieważ na teren Polski uchodźców nie wpuszczała Straż Graniczna i żołnierze WOT, a powrót na Białoruś uniemożliwiały im tamtejsze służby. Uwięzieni migranci nie byli gotowi na spędzenie na granicy dłuższego czasu. Nie mieli wody i żywności.

Po kilku dniach uchodźcy za pośrednictwem swoich pełnomocników zwrócili się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z wnioskiem o udzielenie ochrony międzynarodowej oraz zapewnienie im wyżywienia i dostępu do pomocy medycznej. Na odpowiedź ETPC nie trzeba było długo czekać. 25 sierpnia trybunał zobowiązał Polskę i Łotwę, aby zapewniły migrantom na granicy z Białorusią wodę, żywność, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie. Pod koniec września do listy zobowiązań wobec migrantów ETPC dołożył jeszcze umożliwienie im kontaktu z prawnikami.

Kryzys na granicy i wprowadzenie stanu wyjątkowego

Sytuacja na granicy z Białorusią jest cały czas kryzysowa, cały czas napięta (...). Reżim Łukaszenki postanowił wypchnąć tych ludzi na terytorium Polski, Litwy i Łotwy, aby wprowadzić element destabilizujący na terytorium naszych krajów – mówił podczas jednej z sierpniowych konferencji premier Mateusz Morawiecki.

Z powodu stale pogarszająca się sytuacja związana z liczbą nielegalnych prób przekroczenia granicy, zmusiła rządzących do podjęcia kolejnych kroków.

Rada Ministrów we wtorek 31 sierpnia przyjęła projekt uchwały o skierowaniu do prezydenta wniosku o wprowadzenie 30-dniowego stanu wyjątkowego na obszarze części województwa podlaskiego oraz części województwa lubelskiego. Andrzej Duda wniosek podpisał już 2 września. W uzasadnieniu podjęcia decyzji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego podkreślono, że będzie on obowiązywał „wyłącznie w interesie bezpieczeństwa naszych obywateli, w tym przede wszystkim właśnie mieszkańców miejscowości przygranicznych”.

Po podpisaniu przez Andrzeja Dudę rozporządzenie trafiło pod głosowanie Sejmu, który specjalnie na tę okazję zwołała marszałek Elżbieta Witek. 6 września przeprowadzono głosowanie, na którym nie udało się uchylić rozporządzenia prezydenta.

Zasady w strefie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią

Stan wyjątkowy wprowadzono w 183 miejscowościach znajdujących się w woj. lubelskim i podlaskim, wzdłuż ok.3-kilometrowego pasa przy granicy z Białorusią. Zgodnie z przyjętymi przepisami na obszarze tym wprowadzono następujące zmiany:

  • zawieszenie prawa organizacji zgromadzeń publicznych na terenie objętym stanem wyjątkowym,
  • zawieszenie prawa do organizacji imprez masowych, artystycznych i rozrywkowych,
  • obowiązek posiadania przy sobie dowodu osobistego lub innego dokumentu tożsamości,
  • zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym przez całą dobę z określonymi w przepisach wyjątkami (nie dotyczy m.in. osób stale zamieszkujących ten obszar),
  • zakaz utrwalania, nagrywania i fotografowania obiektów i obszarów obejmujących infrastrukturę graniczną, w tym również wizerunku funkcjonariuszy Straży Granicznej, Policji i żołnierzy,
  • ograniczenie dostępu do informacji publicznej dotyczącej czynności prowadzonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym, związanych z ochroną granicy państwowej oraz zapobieganiem i przeciwdziałaniem nielegalnej migracji.

Kwestia braku dostępu do strefy wyjątkowej dla dziennikarzy wywołała dyskusję w środowisku. Wydawcy apelowali do rządzących, aby ci umożliwili mediom relacjonowanie sytuacji na granicy. Akcja nie przyniosła jednak pożądanych skutków, a zakaz pozostał w mocy.

30 września Sejm przegłosował przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni. Rozporządzenie podpisane przez prezydenta Andrzeja Dudę zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw 1 października. Warto podkreślić, że stan wyjątkowy zgodnie z polską konstytucją można przedłużyć tylko raz.

Gdzie są dzieci z Michałowa? Przepchnięto je przez białoruską granicę?

Pod koniec września media rozgrzała historia dzieci migrantów. Dokładnie 27 września media obiegły zdjęcia grupy dzieci, które sfotografowano pod ośrodkiem Straży Granicznej w Michałowie. Z relacji pograniczników wynikało, że była to grupa migrantów, której zaproponowano azyl w naszym kraju. Ci jednak nie chcieli pomocy z Polski, ponieważ ich celem był Berlin. Dlatego odmówili azylu w naszym kraju. W konsekwencji tej decyzji Straż Graniczna miała zabrać rodziców wraz z dziećmi z Michałowa i przewieść ich ponownie na granicę z Białorusią.

– Białoruski reżim świadomie i cynicznie wykorzystuje także dzieci, by zaszkodzić Polsce i UE. Ściąga na Białoruś całe rodziny, obiecując im łatwe przedostanie się na teren UE, gdzie ma czekać na nich dostatnie życie. Tymczasem funduje tym ludziom wielodniowe koczowanie w lesie i próbę nielegalnego przekroczenia zielonej granicy – komentował sprawę działań Białorusi szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Sprawa prawdopodobni by przycichła, gdyby nie nagranie, które 9 października zostało opublikowane na Twitterze. Widać na nim grupę migrantów, która koczuje na Białorusi prawdopodobnie blisko polskiej granicy. Na nagraniu widać grupę dzieci, która jest ubrana bardzo podobnie do tych, które sfotografowano w Michałowie. – Wiele wskazuje na to, że przynajmniej część grupy z Michałowa od kilkunastu dni koczuje po białoruskiej stronie. Migranci mówią, że marzną i są głodni. Twierdzą, że Białorusini żądają od nich po 100 dolarów za możliwość dostarczenia jakichkolwiek posiłków – mówił reporter Paweł Szot na antenie TVN24.

Niestety z powodu stanu wyjątkowego i odcięcia dziennikarzy od informacji z granicy weryfikacja tych doniesień była niemożliwa. Informacji na temat tego, gdzie przebywają dzieci z Michałowic, nie chciała komentować również Straż Graniczna, która zastrzegała, że informacje te są tajne.

Mur Kamińskiego na granicy polsko-białoruskiej

Na przełomie października i listopada przegłosowana została ustawa, na mocy której na granicy polsko-białoruskiej powstanie specjalna zapora, której zadaniem będzie zatrzymanie nielegalnej migracji. – Polska nie pozwoli na to, aby przez nasz krój wiódł jakikolwiek nielegalny szlak migracyjny. Będziemy temu przeciwdziałać w każdy dostępny i racjonalny sposób – podkreślał podczas konferencji prasowej Mariusz Kamiński, szef MSWiA.

Zapora ma mieć ok. 180 kilometrów długości. Na granicy zostaną wbite pięciometrowe stalowe słupy, które zakończy wysoki na pół metra zwój drutu kolczastego. Kamiński dodał również, że mur na granicy nie będzie tylko fizyczną zaporą, ale będzie wyposażony w czujniki ruchu oraz kamery dzienne i noktowizyjne, dzięki czemu Straż Graniczna będzie mogła sprawnie reagować na wszelkie działania po białoruskiej stronie.

Co ciekawe mur stanie jedynie na terenie Podlasia. Politycy uznali, że budowanie go na terenie Lubelszczyzny nie ma sensu, ponieważ istnieje tam naturalna zapora, która powinna skutecznie zniechęcać do nielegalnego przekraczania granicy – rzeka Bug.

Z zapowiedzi ministerstwa wynika, że mur na granicy z Białorusią ma stanąć do końca pierwszej połowy 2022 roku. Na tym jednak nie koniec, ponieważ siły Strażników Granicznych w najbliższym czasie ma zasilić 750 nowych funkcjonariuszy.

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Kuźnica w centrum zainteresowania

W poniedziałek 8 listopada social media obiegły nagrania, na których widoczna była duża grupa migrantów wędrująca w kierunku polskiej granicy. Zarejestrowano ją na wysokości miejscowości Kuźnica.

Kiedy grupa dotarła do zapory, rozpoczął się szturm na ogrodzenie. Wówczas Straż Graniczna wspierana przez WOT i policję zdołała odeprzeć napór migrantów. W związku ze wzrostem zagrożenia i liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy WOT podniósł alert gotowości. Zgodnie z wytycznym terytorialsi z woj. warmińsko-mazurskiego, podlaskiego i lubelskiego powinni być gotowi, aby w razie potrzeby zameldować się na granicy w ciągu 6 godzin od otrzymania wezwania do stawiennictwa. Żołnierze WOT z Mazowsza będą mieli na to 12 godzin.

Na eskalację kryzysu na granicy polsko-białoruskie zareagowała również Unia Europejska. „Białoruś musi położyć kres narażaniu życia ludzkiego na ryzyko. Instrumentalizacja migrantów przez Białoruś do celów politycznych jest nie do przyjęcia. Władze białoruskie muszą zrozumieć, że wywieranie nacisku na Unię Europejską w ten sposób, poprzez cyniczną instrumentalizację migrantów, nie pomoże im w osiągnięciu ich celów” – czytamy w oświadczeniu szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Szefowa KE wezwała również wszystkie kraje członkowskie do „do ostatecznego zatwierdzenia rozszerzonego systemu sankcji wobec białoruskich władz odpowiedzialnych za ten hybrydowy atak”.

W związku z pogarszającą się sytuacją na granicy orędzie wygłosiła Marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

– Łukaszenka naraża życie i zdrowie migrantów, by prowokować i doprowadzić do eskalacji kryzysu. To trzeba jednoznacznie potępić. Aleksander Łukaszenka musi liczyć się z konsekwencjami swoich czynów. Atak na granice Polski to atak na granice Unii Europejskiej i członka NATO. Już dziś nasi sojusznicy jednoznacznie i solidarnie potępili tę agresję i wezwali do jej natychmiastowego zakończenia – mówiła Elżbieta Witek.

We wtorek późnym wieczorem media poinformowały o przedarciu się przez polską granicę dwóch dużych grup migrantów. Sforsowały one zapory w okolicy Krynek i Białowieży. Z informacji przekazywanych przez Straż Graniczną, Policję i lokalne media wynika jednak, że migrantom nie udało się przebić przez zaporę z polskich służb i wszyscy zostali zatrzymani.

Granica z Białorusią. Morawiecki o art. 4 NATO i współpracy z Litwą i Łotwą

W kolejnych dniach listopada nie ustały próby przedarcia się migrantów do Polski. 14 lsitopada podlaska policja poinformowała, że do naszego kraju siłą wdarłą się grupa ok. 50 osób. „W okolicach Starzyn do Polski wdarło się siłowo około 50 osób. W ich poszukiwania zaangażowano 21 policjantów, żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej. Z komunikatu wynikało, że udało się odnaleźć mniej niż połowę osób, które nielegalnie przekroczyły granicę. „Policjanci zatrzymali 22 obywateli Iraku” — informowali funkcjonariusze. Pozostała część grupy migrantów została zatrzymana przez Straż Graniczną.

W połowie listopada wśród migrantów miała pojawić się plotka, że będą oni mogli przejechać przez Polskę, aby dostać sie do Niemiec. Informacja ta miał być przesyłana m.in. w formie SMS-a. Sprawę bardzo szybko wyjaśniło ministerstwo spraw wewnętrznych. „To kłamstwo. Polska granica jest i będzie dobrze strzeżona. Wydałem w tej sprawie jednoznaczne decyzje” – skomentował na Twitterze szef MSWiA Mariusz Kamiński. Poinformował on również, że na granicy emitowany jest specjalny ale RCB w języku angielskim, który dementuje plotki.

W związku z eskalacją kryzysu migracyjnego Mateusz Morawiecki w rozmowie z PAP poinformował, że jest w stałym kontakcie z przedstawicielami Lity i Łotwy. Nie wykluczył również, że może dojść do uruchomienia art. 4 NATO, który brzmi:

Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć – zdaniem którejkolwiek z nich – zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron.

Najnowsze informacje o sytuacji na granicy z Białorusią dostępne są pod tym linkiem