Rodzice wpadają w pułapkę. Dlaczego nie chcemy, żeby nasze dzieci były smutne?

Rodzice wpadają w pułapkę. Dlaczego nie chcemy, żeby nasze dzieci były smutne?

Czy za wszelką cenę powinniśmy się starać, by dziecko nie było smutne?
Czy za wszelką cenę powinniśmy się starać, by dziecko nie było smutne? Źródło:Shutterstock / zdj. ilustracyjne
Smutek daje nam informację, że straciliśmy coś ważnego i to właśnie ta emocja, a nie radość, pomaga nam poradzić sobie ze stratą. Dlatego nie warto natychmiast odciągać dziecka od nieprzyjemnej emocji. Rodzice nie przeżyją i nie przepracują emocji za swoje dziecko. Za to mogą mu w niej towarzyszyć – mówi Agata Paszowska-Mikuła, psycholożka i psychoterapeutka z warszawskiego Ośrodka „Relacje”.

Krystyna Romanowska: Na widok przygnębionego dziecka lub nastolatka, u wielu rodziców pojawia się wewnętrzny imperatyw: „zrobię tak, żeby się nie smuciło”. Zwłaszcza w czasie nadchodzącej Gwiazdki – często chcemy zrekompensować jego smutki może jakimiś wystrzałowymi prezentami. Dlaczego tak bardzo boimy się spadku nastroju u naszych dzieci? Z czego wynika ten rodzicielski strach przed „złymi emocjami”?

Agata Paszowska-Mikuła: Może wynikać z przekonania, że „jestem złym rodzicem, bo nie umiem sprawić, żeby moje dziecko było szczęśliwe”. Błąd w takim myśleniu polega na tym, że rodzice nie są całym światem dziecka i nie potrafią skontrolować wszystkiego, co dziecko w życiu spotyka. Część rodziców traci własne poczucie bezpieczeństwa i stałości oraz pewności co do swojej roli, jeżeli ich dziecko przestaje być radosne.

Może również wynikać z przekonania, że przygnębienie jest czymś złym, bo przecież nie dodaje dziecku energii, wobec tego starają się ten przykry stan szybko czymś rozproszyć.

Cały wywiad dostępny jest w 51/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Ponadto w magazynie