Uprawiali seks w parlamencie. Nagranie wstrząsnęło Australią

Uprawiali seks w parlamencie. Nagranie wstrząsnęło Australią

Australijski parlament
Australijski parlamentŹródło:pixy.org/Penny Morlock
Australijski kryzys związany z przemocą seksualną przybiera na sile. Po ogólnokrajowych manifestacjach wyrażających poparcie dla Brittany Higgins światło dzienne ujrzały sekstaśmy, rejestrujące stosunek płciowy w budynku parlamentu. O sprawie informuje m.in. BBC.

Temat „toksycznych” polityków i seksualnych nadużyć nadal trawi Australię, stając się w ostatnich dniach jedną z dominujących kwestii w tym kraju. Wszystko zaczęło się od ujawnienia w lutym przez 26-letnią Brittany Higgins sprawy rzekomego gwałtu z 2019 roku.

Pracując jako doradczyni medialna minister przemysłu obronnego Lindy Reynolds, Higgins miała zostać zgwałcona w gabinecie swojej szefowej. Później w tym samym gabinecie musiała odbyć z przełożoną rozmowę na ten temat i pod wytworzoną presją podjęła decyzję o niezgłaszaniu sprawy na policji. Dopiero w styczniu 2021 roku zrezygnowała z pracy w resorcie i uznała, że będzie dochodzić swoich praw w sądzie.

Australijskie #meToo roku 2021

Od tamtego momentu przez kraj przetoczyły się manifestacje poparcia dla byłej pracownicy ministerstwa. Ubrani na czarno demonstrujący często występowali z transparentami, wyliczającymi nazwiska ofiar śmiertelnych przestępstw seksualnych w kraju. Wściekłość protestujących podsycały kolejne doniesienia o przypadkach przemocy i dyskryminacji, związane z osobami zajmującymi wysokie stanowiska w australijskiej polityce, ale także z ich współpracownikami.

Jedną z najgłośniejszych spraw był rzekomy gwałt prokuratora generalnego kraju Christiana Portera. Zarzucono mu, że w 1988 roku zgwałcił 16-latkę, która w 2020 roku popełniła samobójstwo. Dziewczyna dopiero przed rokiem zgłosiła się na policję, ale formalnie nie rozpoczęła procedury prawnej. W marcu tego roku policja ogłosiła zakończenie dochodzenia w tej sprawie w związku z „brakiem wystarczających dowodów”.

Sekstaśmy z parlamentu

Najnowszą odsłoną australijskiego łańcucha skandali są sekstaśmy, które wykonano w tamtejszym parlamencie. Jedno z nagrań pokazuje scenę seksu przy biurku należącym do posłanki. Premier Scott Morrison opisał całą scenę mianem „haniebna”. Widocznego na nagraniu asystenta zwolniono.

Materiał wideo został opublikowany przez byłego pracownika obsługi rządu. Oprócz wypuszczenia do sieci nagrań – pochodzących sprzed około dwóch lat – opowiedział on także o przypadkach kopulacji w kaplicy oraz sprowadzaniu do parlamentu pracowników seksualnych. Całość tych zachowań określił mianem „kultury mężczyzn, myślących, że mogą robić cokolwiek zechcą”, a byłych kolegów nazwał „moralnymi bankrutami”.

Czytaj też:
Facebook się ugiął i podpisał umowę z medialnym gigantem. Będzie płacił

Źródło: BBC