Afera mailowa. Szukając zaufanych ludzi, Dworczyk powołał się na... dewizę SS?

Afera mailowa. Szukając zaufanych ludzi, Dworczyk powołał się na... dewizę SS?

Michał Dworczyk
Michał Dworczyk Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
W sieci pojawił się kolejny wyciek rzekomych maili szefa KPRM Michała Dworczyka. Tym razem, osoby z zaplecza premiera kontaktują się w sprawie opinii na temat zaufania do poszczególnych wiceministrów. Dworczyk miał wówczas wskazywać na kilka wątpliwości, powołując się przy tym na „sprawdzoną zasadę wygrawerowaną na sztyletach Waffen SS”.

Przypomnijmy, że od kilku miesięcy wybrzmiewa tzw. afera mailowa. Chodzi o atak hakerski na prywatną skrzynkę szefa KPRM , który władze Polski potwierdziły, wskazując na źródło ataku w Rosji. Od tamtej chwili w sieci publikowane są zrzuty ekranu, na których widzimy rzekome maile, które miał wymieniać Dworczyk. Nie jest jednak jasne, czy wiadomości te są prawdziwe, czy też, jak twierdzi , w treściach tych znajdują się elementy prawdy, częsciowej manipulacji lub całkowitego przekłamania. Nikt nie precyzuje jednak, gdzie przebiega wspomniany podział.

W sieci pojawiła się właśnie kolejna wiadomość, która rzekomo pochodzi ze skrzynki Dworczyka. W dyskusji bierze udział kilka osób, a wiadomości pochodzą z 27 września 2020 roku, krótko przed ówczesną rekonstrukcją rządu.

Afera mailowa. Szukając zaufanych ludzi, Michał Dworczyk powołał się na... dewizę SS?

Pierwszy rzekomy mail pochodzi od dyrektor departamentu instrumentów rozwojowych w Kancelarii Premiera Izabeli Antos. W wiadomości widzimy tabelkę z nazwiskami wiceministrów, z których część oznaczono kolorem zielonym. Z dalszej części dyskusji wynika, że kolor ten oznacza, że są to osoby zaufane.

Następnie pojawia się rzekoma wiadomość Dworczyka. „Nie wiem, jaki był dobór osób zaznaczonych na zielono, ale jeżeli mielibyśmy kierować się starą sprawdzoną zasadą wygrawerowaną na sztyletach Waffen SS – Meine Ehre heißt Treue (moim honorem jest wierność) to poddałbym pogłębionej analizie i namysłowi numery: 1, 31, 33, 50 – nie mam pojęcia, 67, 76. Oczywiście są to bardzo fajni i porządni ludzie, natomiast za mało ich znam, aby wypowiedzieć się ze 100 proc. pewnością” – miał napisać szef KPRM.

Osoby, co do których wyraził swoje wątpliwości Dworczyk to m.in. Jan Dziedziczak, Marcin Horała, czy Szymon Szynkowski vel Sęk. Z kolei dewiza, na którą się powołuje to zdanie grawerowane na sztyletach, nożach i sprzączce pasa oddziałów Waffen-SS, walczących u boku Adolfa Hitlera. Dewiza ta oznaczała ślepe oddanie wodzowi.

Dalej, do domniemanej korespondencji miał się włączyć rzecznik rządu Piotr Müller. Miał on poprzeć argumenty Dworczyka i zasugerować, że jedno nazwisko sam pozytywnie rekomneduje. Chodziło o Pawła Wdówika. Na końcu pojawia się rzekoma wiadomość od szefa gabinetu politycznego premiera Krzysztofa Kubówa, który cieszy się, że jego nazwisko zaznaczono na zielono. Miał także dodać, że jedna z wymienionych osób „zawiodła go na Śląsku”. Był to Piotr Dziadzio, ówczesny wieceminister klimatu.

Czytaj też:
Afera mailowa. Morawiecki otrzymał radę, by „znaleźć motyw i wskazać winnych”?