Premier Morawiecki skomentował sprawę Mejzy. Wiemy, kiedy spodziewać się jego decyzji

Premier Morawiecki skomentował sprawę Mejzy. Wiemy, kiedy spodziewać się jego decyzji

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Mateusz Morawiecki w środę 22 grudnia na konferencji prasowej w Rudzie Śląskiej został zagadnięty o wzbudzającą duże kontrowersje sprawę wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Spytano go o plany wobec podległego mu polityka.

Dziennikarka, która zapytała premiera o sprawę Mejzy, chciała wiedzieć, czy spodziewane są jakieś decyzje personalne w związku z zamieszaniem wokół osoby Łukasza Mejzy. Przypomniała, że media donoszą o rozsyłanych przez niego pismach procesowych do osób, które nagłośniły rzekome nieprawidłowości.

– Jeśli dobrze wyczytałem w którymś z większych portali, pan minister Mejza zdementował zdecydowanie to, że wysyła jakieś pisma. Więc jeśli by tak było, to znaczyłoby, że jest to kolejny przykład fake newsów. To znaczy, że jakiś portal podaje informację, potem inny bierze tę informację i dmucha ten balon coraz mocniej – zaczął Morawiecki.

W kolejnym zdaniu premier zapowiedział jednak rozstrzygnięcie sprawy wiceministra. – Najpierw trzeba sprawdzić fakty, bo wydaje się, że one są niezgodne z tym, co do tej pory usłyszeliśmy. A co do pierwszej części pytania, to do końca roku takie decyzje zapadną – zapewnił szef rządu.

Podejrzenia wokół Łukasza Mejzy

Od kilku tygodni w mediach pojawiają się kolejne doniesienia o podejrzanych biznesach, które Łukasz Mejza miał prowadzić zanim został posłem. Wirtualna Polska ustaliła, że należąca do obecnego wiceministra sportu firma Vinci NeoClinic oferowała chorym m.in. na raka, stwardnienie rozsiane, Parkinsona i Alzheimera, terapię „pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi”. Do terapii mieli być namawiani, także osobiście przez Mejzę, rodzice nieuleczalnie chorych dzieci. Koszt leczenia na starcie wynosił 80 tys. dolarów. Taki sposób leczenia uznawany jest za niesprawdzony i niebezpieczny.

Łukasz Mejza odpiera zarzuty

Wiceminister sportu odpiera zarzuty. Tuż po ukazaniu się publikacji zapowiedział kroki prawne wobec dziennikarzy. 10 grudnia poinformował, że zawiesza swoją działalność polityczną i udaje się na urlop, bo chce „w najbliższych tygodniach w pełni poświecić się walce o swoje dobre imię, prawdę i sprawiedliwość”. Zapowiedział też złożenie „kilkudziesięciu pozwów/wniosków sądowych”.

Pisma przedprocesowe od prawników Mejzy?

We wtorek 21 grudnia Wirtualna Polska poinformowała, że do rodziców chorych dzieci, którzy zdecydowali się opowiedzieć o swoich kontaktach z firmą wiceministra, trafiły pisma przedprocesowe. „Te rodziny się boją. Zapewnimy im bezpłatną pomoc prawną” – powiedziała w rozmowie z portalem posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic. Na środę na godz. 11 zapowiedziała też w tej sprawie konferencję prasową przed biurem poselskim Mejzy w Zielonej Górze.

Łukasz Mejza: Kolejne kłamstwo

Wiceminister Mejza twierdzi, że „żadnych pism przedprocesowych do rodziców nie było”. „Kolejne kłamstwo w kolejnym artykule wp.pl. Nowym artykułem próbujecie przykryć wniosek o aresztowanie Giertycha?” – zareagował na Twitterze. Wiceminister oświadczył też, że pisma otrzymają „dziennikarze, którzy kłamią” i Kucharska-Dziedzic. „Każde kłamstwo są w stanie wrzucić na główną, byleby pasowało do tezy... Cała ta ich «afera» jest wyssana z palca i ma na celu zniszczenie mnie, a przez to obalenie rządu” – napisał w kolejnym tweecie.

Czytaj też:
Karczewski o sprawie Mejzy: Też byłem poddawany niezwykle agresywnym atakom

Źródło: WPROST.pl