Rozbrajająca szczerość posłów. „Nie mam innego wyboru niż transport drogą lotniczą”

Rozbrajająca szczerość posłów. „Nie mam innego wyboru niż transport drogą lotniczą”

Grzegorz Napieralski
Grzegorz Napieralski Źródło:Shutterstock / Tomasz Bidermann
Kancelaria Sejmu zapłaciła blisko 10 mln zł za loty posłów. Niektórzy parlamentarzyści korzystali z bezpłatnych podróży co kilka dni. Jak tłumaczą się politycy?

Z informacji „Super Expresssu” wynika, że od 12 listopada 2019 do 30 czerwca 2022 roku za 16 323 połączenia lotnicze polityków podatnicy zapłacili już blisko 10 milionów złotych.

Który poseł latał najczęściej?

Zdecydowanym rekordzistą jest Grzegorz Napieralski, który od początku kadencji podróżował samolotem 273 razy. Za te podróże Kancelaria Sejmu zapłaciła ponad 159 zł. 155 tys. zł kosztowały podatników 262 bilety na samoloty, na pokładzie których podróżował Sławomir Nitras. Podium zamyka poseł klub PSL-Koalicja Polska Jarosław Rzepa (240 lotów za 141 tys. zł).

Kolejne miejsca zajmują Robert Kropiwnicki z KO (239 lotów za 140 tys. zł), Jacek Protasiewicz z PSL (233 loty za 137 tys. zł), Marek Rząsa z KO (204 loty za 119 tys. zł) i Dariusz Wieczorek z Lewicy (201 lotów za 119 tys. zł). Średnio raz na pięć dni samolotem podróżował wiceminister środowiska Edward Siarka.

Jak tłumaczą się posłowie?

Lider zestawienia Grzegorz Napieralski tłumaczy, że zdecydowana większość jego podróży odbywa się na trasie Warszawa-Szczecin (około 95 proc.) a pozostałe 5 proc. to spotkania w innych regionach Polski. „Nie mam innego wyboru niż transport drogą lotniczą” – stwierdził polityk. Jest to obecnie najszybszy transport zbiorowy. „Jako poseł z województwa zachodniopomorskiego, wielokrotnie walczyłem o to, aby nasz region przestał być wykluczany transportowo. Apelowałem i dalej będę apelował o szybkie połączenie kolejowe” – tłumaczył w swoim wpisie na Facebooku.

– Ja latam tylko i wyłącznie w związku z pracą parlamentarną. Posłem jestem przez 14 lat, więc nie mam potrzeby latać do Warszawy w sprawach prywatnych – zapewnił Marek Rząsa. – W tej kadencji odwiedziłem Szczecin, jeden lot był chyba do Krakowa. Przemieszczam się też do Gdańska, do Wrocławia, ale to wszystko w związku z działalnością poselską. Łatwo to sprawdzić i udowodnić ze względu na udział w różnych uroczystościach. Trzeba też powiedzieć, że tak naprawdę chodzi o sto podróży, bo przecież trzeba jeszcze wrócić. To wcale nie są loty co trzy dni – tłumaczył.

Na szczerość zdobył się Kazimierz Gołojuch. Polityk przyznał, że stawia na wygodę: mieszka blisko lotniska, a połączenie kolejowe między Rzeszowem, Krakowem i Warszawą nie należy do najlepszych. – Kiedyś, jak będzie elektryfikacja połączenia kolejowego Rzeszów–Kolbuszowa–Sandomierz–Osice, to nie trzeba będzie korzystać z samolotu. 2,5 godziny i będę w Warszawie – zapewnił poseł, którego 196 lotów kosztowało 116 tys. zł.

Czytaj też:
Trzaskowski debatował z Brzezińskim. Początek Campusu Polska w amerykańskim stylu

Źródło: Interia.pl / Wprost.pl