W lipcu Komisja Europejska wydała polskim rybakom zakaz połowu dorszy do końca roku, bo przekroczyli już przysługujący nam limit 10,8 tys. ton. Komisja ogranicza połowy w obawie, że w Bałtyku może dorszy zabraknąć.
3 października o dorszach debatował rząd. Resort gospodarki morskiej nalegał, by zakaz zaskarżyć do unijnego sądu pierwszej instancji. Rząd się zgodził, choć wiedział, że sprawa jest przegrana.
- O wysłaniu pozwu zdecydowały potrzeby kampanii wyborczej, poskarżył się "Wyborczej" anonimowo jeden z ekspertów rządu. Tym samym polski rząd może rybakom bardziej zaszkodzić niż Bruksela. Gdyby nie szedł na wojnę z Komisją, miałby szanse wyciągnąć z budżetu UE setki tysięcy euro rekompensaty dla rybaków. Teraz Komisja może się na to nie zgodzić.
Bruksela ma jeszcze jeden bat. - W przepisach jest zapis, który nakazuje odliczenie tej ilości ryb, które zostały "przełowione" w danym roku, od kwot połowowych w przyszłości, ostrzega Mireille Thom, rzeczniczka unijnego komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga. A to oznacza, że w 2008 r. nasi rybacy mogą mieć całkowity zakaz połowu dorszy. Gdyby rząd nie szedł na wojnę z Komisją, łatwiej byłoby tego uniknąć.