Bułgarscy posłowie boją się podsłuchów

Bułgarscy posłowie boją się podsłuchów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawie każdy bułgarski poseł ma w kieszeni rumuńską komórkę. Ostatnio modne wśród parlamentarzystów są również komórki włoskie, rzadziej brytyjskie, bo są droższe. Dziennik "Standard", który informuje o tym w czwartek, wyjaśnia obecną modę dążeniem do uniknięcia podsłuchu.

W nabierającej rozpędu kampanii przed jesiennymi wyborami prezydenckimi i samorządowymi posłowie, liderzy partyjni i członkowie sztabów wyborczych czują się bardziej bezpieczni, korzystając z usług zagranicznych operatorów, do których bułgarskie służby miałyby trudniejszy dostęp. Opozycja często przypomina, że szefem sztabu wyborczego rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) jest minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow, któremu podlegają służby podsłuchowe.

Tajne numery zagraniczne mają zarówno posłowie i działacze opozycyjni, jak i rządzący. Ostatnio opozycyjny turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód zaopatrzył wszystkich swoich koordynatorów terenowych w zagraniczne komórki - twierdzi "Standard". Połączenia są względnie tanie, gdyż Bułgaria, Włochy i Rumunia są w tej samej strefie i roaming kosztuje niewiele drożej niż rozmowy krajowe - pisze dziennik.

Oprócz wyborów posłowie wolą unikać groźby podsłuchów również z przyczyn osobistych. Jak pokazały opublikowane na początku tygodnia oświadczenia majątkowe bułgarskiej elity politycznej, znaczna część posłów oprócz płac otrzymuje spore wynagrodzenia za konsultacje. Poseł, z zawodu lekarz ginekolog na przykład otrzymał około 60 tys. euro za konsultacje dla towarzystwa ubezpieczeniowego i firmy ochroniarskiej.

Na pytania kogo i w jakich sprawach proszą o konsultacje posłowie zasłaniają się ochroną danych osobowych.

pap