Ewentualna zmiana mechanizmu podwyżek budzi wątpliwości konstytucyjne. Trybunał Konstytucyjny podkreślał już, że świadczenia powinny rosnąć co roku przynajmniej o inflację, tak by nie traciły na wartości. Waloryzacja kwotowa, czyli sytuacja w której wszyscy dostają tyle samo, tego warunku nie spełnia. Z wyliczeń "Rzeczpospolitej" wynika, że gdyby jednak rząd chciał przeprowadzić waloryzację kwotową, to wszystkie osoby otrzymujące emerytury i renty dostałyby miesięcznie o 76-77 zł więcej.
Zaskarżenie tego drugiego rozwiązania do TK i ewentualna przegrana rządu przed Trybunałem skutkowałaby koniecznością wyrównania wstecz świadczeń tym osobom, które nie dostały tyle pieniędzy, by zrównoważyć wzrost cen. Kosztowałoby to państwo ponad miliard złotych.
Według "Rzeczpospolitej" w resorcie finansów trwają gorączkowe poszukiwania możliwości wyjścia z patowej sytuacji. Jednym z możliwych i rozważanych rozwiązań jest połączenie waloryzacji procentowej (tylko o wskaźnik inflacji) z dodatkową kwotą wspierającą wyłącznie najniższe świadczenia.