W stolicy Rosji około 60 tys. osób domagało się uczciwych wyborów. To efekt sytuacji z ostatnich tygodni, kiedy to wielu kandydatów opozycyjnych nie zostało dopuszczonych do startu we wrześniowych wyborach lokalnych. Protesty odbywały się już w poprzednie soboty, bez oficjalnej zgody władz, co pokutowało setkami aresztowań. Brutalność policji stała się dodatkowym motorem do organizowania kolejnych manifestacji.
Jak podkreślają media, choć na zgromadzenie 10 sierpnia w Moskwie była zgoda, także tym razem nie zabrakło starć z policją i zatrzymań. Demonstracje odbyły się również w innych większych rosyjskich miastach. Zdaniem organizacji monitorującej liczebność manifestacji, w samej tylko stolicy kraju pojawiło się blisko 50 tys. osób. Policja twierdzi, że uczestników było 20 tysięcy. „Daj nam prawo do głosu”, „Dość kłamstw” - to tylko niektóre z haseł sobotniego marszu. Wiele osób przyszło na wiec z wydrukowanymi zdjeciami zatrzymanych przez policję aktywistów, domagając się ich uwolnienia.
twittertwitter
Jeszcze przed rozpoczęciem manifestacji policjanci zatrzymali przed jej biurem Lubow Sobol, jedną z liderek ostatnich protestów i sojuszniczkę słynnego krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego.
Czytaj też:
Zdjęcia Jana Pawła II w basenie. Ujawniono, jak premier Włoch blokował ich publikację