We wtorek w rosyjskiej bazie wojskowej w Nowofedoriwce, na zaanektowanym przez Rosjan Krymie, miało miejsce co najmniej 12 eksplozji o różnych natężeniu. Moskwa oświadczyła, że wybuchy nie były skutkiem jakiegokolwiek ataku.
Turyści wpadli w panikę
Miejsce, gdzie doszło do wybuchów, położone jest nad Morzem Czarnym. Wielu Rosjan spędza w okolicy wakacje, pomimo tego, że około 200 kilometrów dalej w linii prostej toczą się działania wojenne na ukraińskim froncie. W największym na Krymie mieście - Sewastopolu, siedzibę ma rosyjska Flota Czarnomorska.
Eksplozje wywołały panikę wśród turystów. Ludzie zaczęli w pośpiechu opuszczać plaże, a na lokalnych drogach utworzyły się korki. Do mediów społecznościowych trafiło wiele nagrań i zdjęć, na których widać zdziwionych plażowiczów, a w tle potężne kłęby czarnego dymu.
Stowarzyszenie Operatorów Turystycznych Rosji przekazało, że wśród turystów nie ma ofiar i poszkodowanych.
Kto odpowiada za wybuchy?
Ukraińskie ministerstwo obrony zdystansowało się do wydarzeń na Krymie i wydało ironiczny komunikat. „Jeśli chodzi o pożar na terenie lotniska Saki w pobliżu miasta Nowofiodorowka na Krymie, które zostało tymczasowo zajęte przez Rosję: ukraińskie Ministerstwo Obrony nie było w stanie ustalić, co było jego przyczyną. Mimo to chcemy podkreślić znaczenie zasad bezpieczeństwa oraz fakt, że palenie w niewyznaczonych do tego miejscach jest zabronione” – napisano w oświadczeniu.
Udostępniono też zdjęcie czarnego dymu widocznego z plaży. „Ministerstwo Obrony Ukrainy pragnie przypomnieć wszystkim, że obecność wojsk okupacyjnych na terytorium ukraińskiego Krymu jest nie do pogodzenia ze szczytem sezonu turystycznego” - napisano na oficjalnym koncie resortu na Twitterze.
- Ukraina nie bierze odpowiedzialności za wtorkowe wybuchy w rosyjskiej bazie lotniczej na Krymie - powiedział z kolei doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak, sugerując, że mogli być w to zaangażowani partyzanci.
Tymczasem źródła „The New York Times” twierdzą, że za wybuchem stoją siły ukraińskie. – To była baza lotnicza, z której regularnie startowały samoloty atakujące nasze siły na południowym odcinku frontu – powiedziało źródło w rozmowie z amerykańskim dziennikiem.
Czytaj też:
12 eksplozji nieznanego pochodzenia i kłęby czarnego dymu nad Krymem. „Co mamy z tym wspólnego?”