Krwawa wojna o pokój

Krwawa wojna o pokój

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziesięciu zabitych w Afganistanie żołnierzy koalicji międzynarodowej (ISAF) to bolesny dowód na to, że sytuacja w tym państwie daleka jest od stabilizacji, a wojna daleka od wygranej.
Przyczyn krwawych żniw wśród żołnierzy ISAF szukać można w fakcie, iż siły międzynarodowe są coraz liczniejsze i coraz aktywniejsze w całym Afganistanie. Im więcej żołnierzy walczących z nieprzyjacielem, tym większe prawdopodobieństwo strat. Do Afganistanu raptem kilka dni temu przybyła ostatnia grupa amerykańskich żołnierzy, element strategii Pentagonu polegającej na siłowym zdławieniu oporu, a następnie stopniowym wycofywaniu się i „afganizacji" konfliktu.

Obecnie w Afganistanie służy około 102 tysięcy żołnierzy. Są to przede wszystkim Amerykanie (62 tysiące), Brytyjczycy (9,5 tysiąca), Niemcy (4,6 tysiąca), Francuzi (3,7 tysiąca) i Włosi (3,3 tysiąca). Polska również wystawia względnie liczebny kontyngent w sile 2515 żołnierzy. W sierpniu siły ISAF mają liczyć nawet 150 tysięcy żołnierzy.

Ofiar w szeregach NATO może być więcej, bo siły międzynarodowe nie próżnują. Od lutego toczy się krwawa ofensywa „Moshtarak" w niespokojnej prowincji Helmand. Latem ma rozpocząć równie duża operacja wojskowo-cywilna na obszar Kandaharu, uważanego za główny punkt oporu talibów. Nie uniknie się więc krwawych starć i ofiar po każdej z trzech stron konfliktu – wśród żołnierzy sił międzynarodowych, wśród talibów i bojówek, a także cywilów.

Jedyną szansą na rozwiązanie afgańskiego koszmaru wydaje się być jednak nie dalsze zwiększanie liczbeności sił międzynarodowych, lecz rozpoczęcie rozmów pokojowych. NATO od dawna wychodzi bowiem z założenia, że jeśli nie można pokonać nieprzyjaciela, należy się z nim zaprzyjaźnić. Zachodni politycy wielkie nadzieje wiążą z afgańską konferencją pokojową, która ma doprowadzić do pojednania i włączenia talibów w struktury obecnej władzy. Choć brzmi to jak zadanie niewykonalne, w Iraku się przecież udało. Musi się więc udać i w Afganistanie, jeśli NATO nie chce utknąć tam na dekady. Alternatywą dla pokoju jest tylko opuszczenie kraju pogrążonego w chaosie i opanowanego przez anarchię, która w połączeniu z biedą może stanowić wybuchową mieszankę.