W dwudniowym szczycie NATO udział wezmą przywódcy 60 krajów i organizacji. Wraz z dziennikarzami na terenie nowoczesnej dzielnicy oddalonej 8 km od centrum Lizbony, gdzie w 1988 roku odbyła się wystawa EXPO, przebywać będzie ok. 5 tys. ludzi. Nad bezpieczeństwem uczestników w całym mieście czuwać będzie ok. 7 tys. funkcjonariuszy policji i sił bezpieczeństwa. Szczególnej uwadze będą podlegać siedziby zachodnich, głównie amerykańskich, firm, a także banki i ambasady. Policja ostrzegła, że może prewencyjnie zatrzymać każdego, kto będzie miał zakrytą twarz.
Na piątek zapowiadany jest anty-szczyt, a w sobotę w centrum portugalskiej stolicy odbędą się cztery manifestacje. - Z naszych informacji wynika, że nie istnieje realne ryzyko gwałtownych demonstracji - zapewnił dowódca operacyjny lizbońskiej policji Luis Elias. - Zapewne dojdzie do kilku incydentów, ale nie do starć na tak dużą skalę jak te w Strasburgu - dodał. - Spodziewamy się mniejszej mobilizacji radykalnych ruchów - powiedział AFP rzecznik jednej z organizacji koordynujących działania przeciwko NATO, Reiner Braun. Wyjaśnił, że "autonomiczne grupy z Niemiec nie przyjadą, bo są zmęczone po ostatnich protestach przeciwko energetyce atomowej". Do Lizbony nie dotrze też wielu przedstawicieli "francuskich grup, które w ostatnim czasie były bardzo aktywnie w dziedzinie społecznej".
Portugalskie władze nie chcą, by powtórzył się scenariusz z poprzedniego spotkania Sojuszu Północnoatlantyckiego. W kwietniu 2009 roku w Strasburgu doszło do gwałtownych zamieszek między anarchistami a siłami bezpieczeństwa. Podpalano budynki i plądrowano sklepy; aresztowano kilkadziesiąt osób.
zew, PAP