Węgrzy chcą ukarać Białoruś

Węgrzy chcą ukarać Białoruś

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef MSZ sprawujących prezydencję w UE Węgier Janos Martonyi powiedział, że jest za sankcjami wobec reżimu białoruskiego w reakcji na represje powyborcze. Na razie nie wykluczył jednak udziału Białorusi w majowym szczycie Partnerstwa Wschodniego. - Osobiście jestem za sankcjami, ale muszą to być sankcje, które dotkną ludzi reżimu, a nie zwykłych ludzi - wyjaśnił Martonyi. Oświadczył, że jest "rozczarowany i zszokowany" tym, co się stało w Mińsku po wyborach prezydenckich 19 grudnia.
Zdaniem węgierskiego ministra decyzja o tym, jakie to będą sankcje i czy będą rozszerzone ponad sankcje wizowe zawieszone w 2008 roku, musi zostać podjęta w gronie wszystkich ministrów spraw zagranicznych. Martonyi nie wykluczył jednocześnie udziału Białorusi w szczycie Partnerstwa Wschodniego, który ma się odbyć w maju pod Budapesztem, w dwa lata od powołania tej inicjatywy zacieśniania stosunków z sześcioma wschodnimi sąsiadami UE, w tym właśnie Białorusią. - Dwa lata temu Białoruś uczestniczyła w szczycie, ale nie na najwyższym szczeblu. Musimy znaleźć elastyczne rozwiązanie - powiedział.

UE nałożyła sankcje wizowe na Łukaszenkę i 40 innych urzędników po podobnych, choć mniej surowych represjach, jakie miały miejsce po wyborach w 2006 roku. W 2008 roku UE zawiesiła te sankcje wobec 36 osób i wznowiła dialog polityczny z Mińskiem, gdy reżim zwolnił ważnych więźniów politycznych.

Przywrócenie sankcji ma być reakcją UE na prześladowania opozycji białoruskiej po wyborach prezydenckich w tym kraju 19 grudnia, które - według oficjalnych wyników - wygrał Łukaszenka. Opozycja uważa, że wybory sfałszowano. Decyzja o przywróceniu sankcji może zapaść już na najbliższym posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych 31 stycznia w Brukseli.

PAP, arb