Turcja: zdradzali żony więc nie powalczą o mandaty

Turcja: zdradzali żony więc nie powalczą o mandaty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Recep Erdogan zapewnia, że to nie on kompromituje opozycyjnych polityków (fot. Wikipedia)
Kolejni dwaj politycy tureccy z prawicowej Nacjonalistycznej Partii Działania musieli na miesiąc przed wyborami wycofać się z polityki, ponieważ w internecie ktoś zamieścił wykonane ukryta kamera nagrania, przedstawiające ich pozamałżeńskie eskapady. Bulent Didinmez i Ihsan Barutcu ogłosili 6 maja, że rezygnują z kandydowania w wyborach. Ich dwaj koledzy partyjni byli zmuszeni postąpić tak w zeszłym miesiącu.
Przywódca Nacjonalistycznej Partii Działania Devlet Bahceli oświadczył publicznie, że umieszczenie w internecie nagrań, kompromitujących polityków z tej partii, może być sprawką zwolenników premiera Recepa Tayyipa Erdogana. Celem takiego działania miałoby być - według Bahcelego - zaszkodzenie partii, której elektoratem są religijni, a zarazem patriotyczni wyborcy.

Sondaże pokazują, że Nacjonalistyczna Partia Działania może liczyć na poparcie ok. 10 proc. wyborców. Gorszy wynik oznaczałby, że nie wejdzie do parlamentu, a zdobyte przez nią głosy zostaną rozdzielone między partie, reprezentowane w parlamencie. Skorzystałaby więc na tym rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju premiera Erdogana, która - jak wynika z sondaży - w najbliższych wyborach zapewni sobie najprawdopodobniej trzecią kadencję u steru rządów.

Partia Erdogana zaprzeczyła jakoby miała cokolwiek wspólnego z umieszczeniem w internecie nagrań kompromitujących polityków z Nacjonalistycznej Partii Działania. Premier nie omieszkał wykpić nacjonalistów. - Zamiast rumienić się ze wstydu, obrzucają nas błotem - oświadczył w czasie wyborczego wiecu. - Nie jesteśmy zainteresowani ich brudnymi sprawkami - dodał.

PAP, arb