Generał Mamduh Szahin, który przedstawił nowe prawo wyborcze, oświadczył, że niedopuszczenie zagranicznych obserwatorów jest niezbędnym środkiem, by bronić suwerenności Egiptu. - Nie mamy nic do ukrycia, ale odrzucamy wszystko co wpływa na naszą suwerenność - powiedział generał. Według niego wybory będą nadzorowane przez obserwatorów egipskich. Armia wyznaczy do końca września dokładny termin wyborów parlamentarnych w Egipcie, które mają odbyć się jeszcze w tym roku, prawdopodobnie w listopadzie.
Hafez Abu Saada, członek Narodowej Rady na rzecz Praw Człowieka, oświadczył jednak, że same obietnice wojskowych przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów są niewystarczające. Dodał, że brak zgody na przyjazd międzynarodowych obserwatorów przypomina metody stosowane przez reżim Mubaraka. - Międzynarodowi obserwatorzy uczestniczą we wszystkich współczesnych wyborach - przekonywał Abu Saada. - Wiele krajów przygląda się temu, co dzieje się w Egipcie. Zakaz przyjazdu dla obserwatorów to nie jest pozytywny sygnał - podkreślił.
Nowe przepisy wyborcze obniżają minimalny wiek dla kandydatów do niższej izby parlamentu z 30 do 25 lat, prawdopodobnie po to, by pozwolić na ubieganie się o mandaty ludziom młodym, którzy przewodzili protestom, prowadzącym do obalenia Mubaraka. Przepisy dotyczące wyborów do izby wyższej pozostają bez zmian: kandydaci muszą mieć co najmniej 35 lat a nowo wybrany prezydent mianuje 100 z 390 członków tego zgromadzenia. Cały proces wyborczy będzie nadzorowany przez wymiar sprawiedliwości, ograniczona natomiast zostanie rola MSW, które wielu Egipcjan uważa za powiązane z reżimem Mubaraka.
PAP, arb