Na Bliskim Wschodzie bez zmian

Na Bliskim Wschodzie bez zmian

Dodano:   /  Zmieniono: 
Akcja wymiany 1027 palestyńskich więźniów za jednego izraelskiego żołnierza, Gilada Szalita miała być sygnałem, że na Bliskim Wschodzie coś zaczyna się zmieniać. Nadzieja okazała się jednak płonna - Izrael rozpoczął właśnie polowanie na zwolnionych kilka miesięcy wcześniej terrorystów. Czy czeka nas kolejny krwawy konflikt?
Spór między Izraelem a Palestyńczykami trwa tak długo, jak długo istnieje państwo żydowskie. Mimo licznych prób mediacji podejmowanych przez rozmaitych wielkich tego świata, widoków na szybkie rozwiązanie problemu nie ma. Za Palestyńczykami stoją niemal dwa tysiące lat historii, w czasie których niezmiennie zamieszkiwali sporne tereny. Izrael odwołuje się do uczuć religijnych i przywiązania narodu żydowskiego do podarowanej mu przez Boga Ziemi Obiecanej. Niestety spór nie ogranicza się do wymiany argumentów – w Izraelu i Palestynie wciąż giną ludzie.

W październiku 2011 roku Izrael ocalił życie swojego żołnierza, więzionego przez Palestyńczyków od kilku lat – to był triumf negocjacji nad brutalną siłą. Kilka miesięcy później wiemy już, że zwolnienie palestyńskich więźniów kosztowało życie przynajmniej kilkunastu cywilów.

Zarówno Izrael jak i Palestyńczycy nie odpuszczają. Izrael nie ma oporów przed przeprowadzaniem ataków prewencyjnych – czyli innymi słowy likwidowaniu prawdziwych i domniemanych terrorystów zanim zdążą oni pomyśleć o dokonaniu aktu terroru. Z kolei Palestyńczycy są gotowi mścić się za każdego rodaka zabitego przez Izrael. A gdy w stronę Izraela lecą wystrzelone przez bojowników Hamasu rakiety, wówczas o negocjacjach nie może już być mowy.

Trwające od 9 marca bombardowania Strefy Gazy i ostrzał rakietowy terytorium Izraela były modelowym przykładem takiej eskalacji konfliktu. Izraelskie wojska zabiły zwolnionego w wymianie z 2011 roku Mahmuda Hananiego. Palestyńczycy w odwecie wystrzelili w stronę Izraela rakiety. Skończyło się na czterech dniach wzajemnego ostrzeliwania się, w czasie których zginęło 25 Palestyńczyków. Strony zawarły rozejm, ale nie łudźmy się – prędzej czy później ktoś będzie szukał odwetu za śmierć brata, męża, siostry, matki. Cóż z tego, że przywódca Hamasu Chaled Meszal nakazał swojej organizacji zaprzestanie bombardowań Izraela. Zawsze znajdzie się jakiś niezależny bojownik zwany po drugiej stronie barykady terrorystą, który stracił w ostatnich nalotach kogoś bliskiego i zapragnie zemsty. A zemsta pociągnie za sobą kolejną zemstę.

Na Bliskim Wschodzie bez zmian.