"Izwiestija" zwracają przy tym uwagę na swoisty fenomen- niemal wszyscy deportowani nie tylko nie próbują uniknąć wydalenia, ale posłusznie wracają do kraju na własny koszt. Gazecie tylko częściowo udaje się wyjaśnić przyczynę zjawiska.
"Federalna Ustawa o statusie prawnym obcokrajowców weszła w życie 1 listopada 2002. Działamy zgodnie z nią -powiedział szef biura prasowego milicji w Jekaterynburgu na Uralu Walerij Goriełych.
"Nasi podstawowi +klienci+ to Chińczycy. Na Dalekim Wschodzie, skąd przyjechali nie istnieje obowiązek wizowy w strefie przygranicznej. Ale jak widać przy granicy jest ich już tak dużo, że przyszła pora na zdobywanie Uralu. Łapiemy ich dziesiątkami" - dodał.
Deportacja Chińczyków nie kosztowała jak na razie Rosji ani kopiejki. Jak twierdzi gazeta, wszyscy posłusznie pakują walizki i sami płacą sobie za samolot.
Dlaczego? "Liderzy ogromnej uralskiej diaspory chińskiej nie są zainteresowani naruszeniem dobrych stosunków z +szefem milicji+. Interesy biznesu są ponad to. Dlatego gotowi są odpowiadać - także finansowo za każdego członka diaspory, którego złapano na nielegalnej imigracji" - pisze dziennik.
les, pap