Chiński terror

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mężczyzna, który wtargnął do pekińskiego biura agencji Reutera, grożąc dziennikarzom bombą, po kilku godzinach poddał się policji.
Zamachowiec przez ponad dwie godziny przetrzymywał w charakterze zakładników grupę dziennikarzy Reutera. Policja pekińska potwierdziła, że napastnik został aresztowany - zasugerowano, iż  jest to człowiek niezrównoważony psychicznie.

Mężczyzna wtargnął do redakcji o godz. 10.35 (godz. 3.35 czasu warszawskiego). Niósł ze sobą czarną torbę z wystającymi z niej kablami. "Robię to dla sprawiedliwości" - powiedział do zdumionych pracowników agencji. Część osób zdążyła uciec z budynku. Napastnik zatrzymał jednak co najmniej czterech pracowników agencji w  charakterze zakładników. Później zwolnił dziennikarzy, godząc się na rozmowy z policją. Budynek, w którym znajduje się pekińskie przedstawicielstwo agencji, został otoczony kordonem policji -  ewakuowano stamtąd też pracowników innych biur.

Mężczyzna twierdził rzekomo, że jego akcja ma stanowić wyraz protestu przeciwko korupcji w chińskich władzach. Przedstawił się jako Fang Qinghui (czyt. fang ć'hing-huej), były kierowca i  pracownik huty na północy Chin w Heilongjiang (czyt. hej-lung- dziang), bezrobotny od 5-6 lat.

les, pap