Policjanci z armatami

Policjanci z armatami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sprawa czarnego nastolatka zabitego przez białego policjanta w Missouri zelektryzowała świat, bo wywlekła z szafy trupy rasowych waśni. Ale policja w Stanach bezkarnie zabija każdego dnia. Ludzi wszystkich ras.

Stali pod latarnią, w spokojnej willowej dzielnicy. Chłopak zakuty w kajdanki i oficer z pistoletem przystawionym do jego prawej skroni. Przyciskał tak mocno, że lufa drążyła ślad na skórze. Pociągnął za spust, broń się zacięła. Przeładował i pociągnął jeszcze raz. Chłopak – Michael Bell – był biały, jasnowłosy, niebieskooki. Jego ojciec, emerytowany pułkownik lotnictwa, walczył dla Ameryki w trzech wojnach. Po śmierci syna poświęcił wszystko, żeby policjant, który go zabił, trafił za kraty. Ale dziś, dziesięć lat później, tamten nadal pracuje w komisariacie w Kenosha w stanie Wisconsin.

Skazanie funkcjonariusza za nieuzasadnione użycie broni jest w Stanach prawie niemożliwe. Dowiedzie tego zapewne również przypadek Darrena Wilsona, który przed kilkoma tygodniami zastrzelił nieuzbrojonego czarnego nastolatka Michaela Browna w Ferguson w stanie Missouri. Ta sprawa nadal rozgrzewa Amerykę ze względu na kontekst rasowy, ale policja w Stanach zabija każdego dnia, ludzi wszystkich ras. Nieoficjalne szacunki mówią o 500 zabitych rocznie. Oficjalnych danych nie ma, bo komisariaty nie mają obowiązku ich gromadzić. Nie wiadomo dokładnie, ilu zabitych stawiało czynny opór, ilu było uzbrojonych, ilu próbowało uciec, ilu miało ręce spętane jak Michael Bell, a ilu trzymało je w górze tak jak – według trójki naocznych świadków – Michael Brown, gdy Wilson oddawał do niego śmiertelne strzały w głowę.

W SAMO POŁUDNIE

Więcej możesz przeczytać w 36/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.