Żołnierze ze zniszczonej pancernej amfibii uczestniczyli w akcji przeciwko rebeliantom koło Hadithy, krnąbrnego miasta sunnickiego nad Eufratem 220 km na północny zachód od Bagdadu. W poniedziałek w tej samej okolicy poległo sześciu ich kolegów, a siódmy zginął wskutek wybuchu bomby samochodowej w Hicie, 70 km na południowy wschód od Hadithy.
Prowincja Anbar, gdzie leżą Haditha i Hit, jest matecznikiem antyamerykańskiej i antyrządowej partyzantki sunnickiej. Na bazarze w Hadicie zamaskowani bojowcy pokazywali w poniedziałek hełmy, kamizelki kuloodporne i inne rzeczy zdjęte, jak mówili, z ciał zabitych żołnierzy USA.
Od początku wojny, czyli od 20 marca 2003 roku, zginęło w Iraku co najmniej 1820 żołnierzy amerykańskich. W zeszłym miesiącu poległo ich przeszło 60, wielu w Anbarze.
Znacznie większe są jednak straty irackie. Ministerstwo Obrony Iraku podało, że od początku kwietnia zginęło w zamachach i starciach przeszło 2700 Irakijczyków, z czego w przybliżeniu połowę stanowili cywile. W samym lipcu według niepełnych danych ofiarą przemocy padło 656 Irakijczyków.
Mimo to we wtorek odbyło się w Bagdadzie pierwsze spotkanie ambasadorów USA i W. Brytanii oraz irackich ministrów spraw wewnętrznych i obrony poświęcone przygotowaniom do przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju przez siły irackie.
Uczestnicy spotkania podkreślili, że tempo i zakres przekazywania Irakijczykom przez koalicję kontroli nad bezpieczeństwem będzie zależeć przede wszystkim od rozbudowy armii i policji irackiej, a także od natężenia rebelii.
Rząd iracki i Amerykanie liczą, że partyzantka osłabnie, gdy parlament przyjmie - do połowy sierpnia - projekt stałej konstytucji państwa. Nowa ustawa zasadnicza ma być fundamentem pojednania między rządzącą szyicką większością oraz współdziałającymi z nimi Kurdami a niezadowoloną arabską mniejszością sunnicką, która była faworyzowana za Saddama Husajna.
Arabscy sunnici boleśnie przeżywają utratę uprzywilejowanej pozycji politycznej i wielu z nich wspiera rebeliantów. Nowa konstytucja ma dać tej społeczności pewność, że nie będzie dyskryminowana; na razie jednak politycy pracujący nad tekstem ustawy zasadniczej nie zdołali przezwyciężyć rozbieżności w takich istotnych sprawach jak rola islamu i podział uprawnień oraz dochodów z ropy naftowej między rządem centralnym i regionami.
Świeckie i liberalne ugrupowania irackie niepokoją się wzrostem wpływów fundamentalistycznych organizacji szyickich, zwłaszcza na południu kraju. Być może ofiarą ekstremistów religijnych padł niezależny amerykański dziennikarz Steven Vincent, uprowadzony i zastrzelony we wtorek wieczorem w Basrze.
Według irackiej policji, Vincenta i jego iracką tłumaczkę porwało sprzed kantoru pięciu napastników, którzy podjechali samochodem ze znakami policyjnymi. Podziurawione kulami ciało dziennikarza znaleziono potem na autostradzie na południe od Basry. Tłumaczka przeżyła zamach, ale jest ciężko ranna.
Vincent zbierał w Basrze materiały do książki o tym dwumilionowym mieście, leżącym 550 km na południe od Bagdadu. W niedzielę zamieścił na łamach "New York Timesa" artykuł, w którym wyrażał niepokój z powodu wzrostu wpływów fundamentalistów szyickich w Basrze. Krytykował też dowództwo sił brytyjskich za to, że nie przeciwdziała umacnianiu się tam zwolenników radykalnego duchownego szyickiego Muktady as-Sadra, admiratora ajatollahów z Iranu.
ss, pap