Cień Putina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Idą święta. Nawet Władimir Putin się cudownie pomnożył. Widzieli go jednocześnie w Rydze i w Mińsku.
Szczyt WNP w Mińsku był jak zwykle najważniejszym wydarzeniem mijającego roku. Świat mu się bacznie przyglądał. Jutro setki komentatorów, analityków i rozmaitych spekulantów będzie wyciągać wnioski, komentować i badać. Zdania wypowiedziane przez Łukaszenkę zostaną rozebrane na czynniki pierwsze, westchnienia Nazarbajewa powtórnie odsłuchane, nawet cichy śmiech Putina będzie tematem wielogodzinnych debat i natchnieniem rozmaitych teorii.

W rzeczywistości mijający szczyt w Mińsku wyprodukuje kolejne dokumenty, które nikogo nie będą obchodziły. Nawet samych zainteresowanych. Zostaną załatwione odmownie, tak jak stos 1600 umów, zobowiązań i przyrzeczeń z poprzednich szczytów. Rozprawi się z nimi historia, a w szczególności łukaszenkowscy historycy, którzy już wpisują go do podręczników. Spotykać się jednak warto, bo dla niektórych to jedyna okazja do pogawędki.

Gorzej, że podobnie może być ze szczytem NATO w Rydze. Wisi nad nim cień Putina. Podobno zaprosił go tam Chirac (Łotysze skorzystali z okazji i siedzieli cicho), miał się z nim widzieć też Tony Blair. Wszyscy gadają tylko jednym, czy Władimir Władimirowicz przybędzie, a jak tak to o której? I kiedy może mnie przyjąć?

NATO stoi dziś na rozdrożu. Afganistan, bezpieczeństwo energetyczne, kolejne rozszerzenie, przyszły kształt Sojuszu. To pytania, na które niewielu chce dziś szukać odpowiedzi. Prawdopodobnie więc nic ze Szczytu ważnego nie wyniknie. Większość jest za tym, by decyzje odłożyć do kolejnego szczytu w Waszyngtonie. Tyle, że w przeciwieństwie do WNP, poczciwej i cierpliwej wspólnoty demokratów, NATO nie może czekać. W Waszyngtonie może być już za późno. Lepiej więc przepędzić cień Putina i wziąć się do roboty.