Dla firm zarejestrowanych w rajach podatkowych i w krajach, gdzie nie obowiązują umowy ekstradycyjne, takie kraje jak Polska czy Rumunia są prawdziwą mekką dla robienia interesów, a tak naprawdę „golenia frajerów”. Trzeba znaleźć jak najwięcej ofiar, więc łowcy stosują wyrafinowane triki, by namówić na pierwszą wpłatę. Do redakcji „Wprost” zgłosiły się osoby poszkodowane przez takich nielegalnych brokerów. – Na początku dzwonią i sondują twoje możliwości finansowe. Robią to bardzo subtelnie. Wręcz się z tobą zaprzyjaźniają, by wzbudzić zaufanie – opowiada jeden z klientów, który stracił na takich inwestycjach kilkaset tysięcy złotych. – Gdy wpłaciłem niewielką kwotę i powiedziałem, że chcę, by ryzyko moich inwestycji było jak najmniejsze, broker dawał mi zarobić. Nawet kilka procent w skali tygodnia. To oczywiście przynęta mająca przekonać klienta, że ma do czynienia z profesjonalistami. Opiekunowie wysyłają raporty z opracowaniami, dzwonią z rekomendacjami: sprzedaj złoto, kup kontrakty na indeksy S&P500. Trwa urabianie, a klient, widząc 8 proc. w skali miesiąca, nabiera apetytu i liczy przyszłe miliony. – Dają ci najpierw zarobić. Czujesz, że grają w twojej drużynie. Potem powoli rynek to weryfikuje – opowiada.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.