Młody chłopak z trudem odnajduje się w totalitarnym systemie rządzonym przez koalicję biznesu i władzy. W pracy zakochuje się w menedżerce. Jednak żeby cokolwiek z tej miłości wyszło, para musi pokonać stereotypy, własne ograniczenia, a nawet wyruszyć w podróż w czasie. Akcja filmu rozgrywa się w roku 2030. Ale Bodo Kox dba o to, by jego wizja przyszłości miała korzenie we współczesności. Geneza tej antyutopii tkwi w procesach, które teraz wymykają nam się spod kontroli. Gdy nadkruszamy fundamenty demokracji, rezygnujemy z prywatności, dajemy się zaprzęgać w korporacyjny kierat. Przewrotne SF Koxa imponuje wyobraźnią. „Wielki Gatsby” spotyka się tu z obrazami z PRL i futurystyczną architekturą. A wszystko łączy idealistyczna idea, że jeśli coś może nas ocalić, to tylko miłość.

Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze