„Kobiety mafii” stają się produkcją międzynarodową. Jak się pracowało na planie?
Gram od czterech produkcji w filmach Patryka Vegi i styl pracy cały czas pozostaje ten sam. Już w pierwszej części „Kobiet mafii” wyjeżdżaliśmy za granicę, miałam zdjęcia w Szwecji i Danii. Tym razem dołączyła do nas Angie Cepeda, która przyjechała aż z Los Angeles i jest miłą niespodzianką dla widzów. Jest również mój partner z niejednego filmu, czyli Piotr Adamczyk. Tutaj nie jesteśmy parą, ale mieliśmy jedną wspólną scenę. Poza tym jest jeszcze młoda, ale bardzo utalentowana Ola Grabowska. To takie trzy zupełnie nowe postaci.
Gangsterskie porachunki zostają, ale grana przez panią „Niania” przechodzi prawdziwą metamorfozę.
Ona się bardzo rozwinęła. W pierwszej części nie było wiadomo, co to za dziewczyna. W drugiej – zarządza mafią w Warszawie, ale próbuje zmienić swoje życie. Wyjeżdża do Kolumbii, gdzie chce zrobić kokainowy deal. Wszystko po to, aby uciec gdzieś na koniec świata, w bezpieczne i piękne miejsce, ze swoim adoptowanym synem. Z jednej strony jest bezwzględną i niebezpieczną kobietą, z drugiej – ma wielką potrzebę miłości. Prawdopodobnie w przeszłości straciła dziecko, dlatego to jej słaby punkt, który jednak sprawia, że nadal jest człowiekiem.
Takie mocne kino, przemoc, narkotyki, panią kręci?
Jeżeli jest dobry scenariusz, a tak jest w przypadku „Kobiet mafii”, to jak najbardziej. Dobrze się czuję jako dziewczyna z giwerą. Kiedyś grałam już w serialu „Fala zbrodni”, ale wtedy byłam po drugiej stronie, czyli w roli policjantki.
Wspomniała pani, że to już czwarte spotkanie z tym samym reżyserem. Nie boi się pani szufladki pod tytułem „aktorka Vegi”?
To nie są rzeczy, nad którymi warto się zastanawiać. Patryk proponuje mi role bardzo krwiste, barwne, w których mam dużo do grania, a takich rzeczy właśnie szukam. Dlatego, bardzo przepraszam, ale dopóki tak się dzieje, to będziemy się bawić.
Rozmawiał ADAM CISSOWSKI
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Komentarze