Z życia opozycji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrocław to piękne miasto. Nic więc dziwnego, że od jego urody niektórym tubylcom mocno szumi w głowie. Panu Pawłowi Kociębie-Żabskiemu, byłemu działaczowi PO, szumi w niej notorycznie i po raz kolejny został niedawno zatrzymany przez policję w stanie wskazującym na spożycie C2H5OH. Ostatnio zatrzymano go w knajpie, ale poprzednio w samochodzie, co jako żywo przypomina nam przygody pani Śledzińskiej-Katarasińskiej, łódzkiej posłanki PO. Jak widać, dwa nazwiska + platforma = niezła bania.

Tym razem jednak głównym bohaterem bliskich spotkań III stopnia z policją był całkiem aktualny działacz partii ascetów i liberałów, szef tamtejszych radnych PO Marek Ignor. Zdaniem policji (której zasadniczo nie wierzymy), bandycko i brutalnie napadł on na stróżów prawa przy użyciu tak wyrafinowanych narzędzi mordu, jak: a) krzesło, b) wieszak, c) Paweł Kocięba-Żabski.

Sam mistrz fechtunku krzesłem twierdzi, że tylko popijał z kolegą, grzecznym będąc, ale Platforma Obywatelska również stanęła po stronie brutalnego aparatu represji i go zawiesiła. To już powinno podpadać pod konwencję o zakazie tortur: poturbowanemu facetowi członkostwo zawieszać?!

Z ostatniej chwili: zawieszone członkostwo pana Marka wisi ponoć w gabinecie Grzegorza Schetyny. Można je oglądać po uprzedniej rezerwacji telefonicznej w biurze poselskim (071 343 40 30). Ze względu na obyczajność publiczną kolonie letnie i obozy młodzieżowe nie są wpuszczane.

Czy ważny radny w wielkim mieście molestujący policjanta wieszakiem to fajny temat? Tak?? To znacie się państwo na mediach jak na kurzych cyckach. Dla TVN-owskich "Faktów" to temat na jakieś 30 sekund. I jak tu nie wierzyć, że TVN jest stronnicza i prześladuje Platformę Obywatelską? Przecież gdyby to był radny PiS, to miałby zapewnioną telewizyjną sławę na całe tygodnie.

"Gazeta Wyborcza" co dzień aktualizuje spis doradców Aleksandra Kwaśniewskiego: a to kompletnie odklejony od rzeczywistości Waldemar Kuczyński, a to Reykowski i dwa Wiatry, no, przemiłe towarzystwo. Tylko Kuny i Żagla brak.

Niestety, organ ów nie donosi o najważniejszym doradcy ostatniej nadziei czerwonych, którym jest Adam Michnik. Panowie ostatnio spotykają się często i regularnie. Omawiają szczegóły diety Montignaca?

My za to spotkaliśmy państwa Kwaśniewskich w pewnej modnej warszawskiej knajpce. On szybko się zmył, Jola została. Towarzystwo knajpiane było tym raczej skwaszone, co sądzimy po szeptanych komentarzach ("Bezę jej dać" etc.). Pani Jola zamówiła coś drobnego i czerwone wino, które piła, trzymając kieliszek nie za nóżkę, jak należy, tylko jak koniakówkę. Tyle dobrego, że przynajmniej nie siorbała.

Odnalazł się nasz ulubiony tropiciel fotyg i przyboczny Bronisława Komorowskiego, taki platformiany Jacek Kurski, niejaki Jaromir Sokołowski. Odnalazł się na spotkaniu z Niemcami w Fundacji Adenauera, gdzie się mądrzył i puszył. Co on tam robi? Zbiera materiały do doktoratu z niemieckiego pochodzenia pisowców?

Przysłał do nas pismo sam Nadtramwajarz Warszawski rzecznik Szydłowski. Rzecznik dowodzi, że dzięki światłemu kierownictwu Bufetowej tramwaje skasowały na jakiś czas ledwie jeden most, a nie dwa. Okej, drugi rozkopali inni magicy, niech będzie. Nadtramwajarz zapewnia, że "miasto nie przestało działać", i prosi, by "w przyszłości uzgadniać z nim takie informacje". Panie rzeczniku, mamy kilka pieprznych anegdot o pana oberszefie Struziku. Zechciałby je pan zadjustować? Prześlemy je panu tramwajem.


Fot: A. Jagielak (Schetyna, Michnik, Kwaśniewski); J. Marczewski (Kwaśniewska)
Więcej możesz przeczytać w 27/2007 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 27/2007 (1280)