Koncert Red Hot Chili Peppers ma taką rangę jak występ The Rolling Stones 40 lat temu w Warszawie
Ich światowa trasa koncertowa bije rekordy powodzenia. Wybraliśmy się do holenderskiego Nijmegen, żeby zobaczyć, co będzie się działo w Chorzowie. I zobaczyliśmy show, który zwala z nóg.
Koncert Red Hot Chili Peppers nie startuje od bombastycznego pokazu laserów. Trójka zrelaksowanych muzyków wychodzi na scenę i zaczyna improwizację. Flea i Frusciante, basista i gitarzysta, stoją naprzeciw siebie i patrzą sobie w oczy, starając się odgadnąć, co ten drugi za chwilę zagra. Jakby dyrygowali sobą nawzajem. Muzyka powoli nabiera tempa i dynamiki - jak dobrze przeprowadzona rozgrzewka. Aż do wielkiego rockowego fortissimo.
Koncert Red Hot Chili Peppers nie startuje od bombastycznego pokazu laserów. Trójka zrelaksowanych muzyków wychodzi na scenę i zaczyna improwizację. Flea i Frusciante, basista i gitarzysta, stoją naprzeciw siebie i patrzą sobie w oczy, starając się odgadnąć, co ten drugi za chwilę zagra. Jakby dyrygowali sobą nawzajem. Muzyka powoli nabiera tempa i dynamiki - jak dobrze przeprowadzona rozgrzewka. Aż do wielkiego rockowego fortissimo.
Więcej możesz przeczytać w 27/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
