Wiedzieliśmy, że to kiedyś nastąpi, ale to jednak piękny widok, ta zamiana miejsc. Pamiętają państwo białe miasteczko, nie? Rysiek Kalisz hamburgery dowoził, Jolka Kwaśniewska – róże, Bufetowa – mineralną, Ewa Kopacz prawie tam zamieszkała. A teraz? Waldemar Pawlak nie przyjął żon górników i odesłał je z powrotem na Śląsk. W tym samym czasie na zjeździe pracodawców Tusk rozpływa się, że „przedsiebiorcy to sól ziemi", a z żonami górników rozmawiać nie będzie. Faktycznie, nie wyglądają tak fajnie jak Doda, nie, Donek?
Poseł z penisem w szafie, Janusz „Curacao" Palikot, nadal będzie szefem sejmowej komisji o durnej nazwie. To już chyba nie ma wątpliwości, czy to było bąknięcie, czy zaplanowana akcja PO? Jednak Palikota spotkała zasłużona kara – rozmowa z Chlebowskim. Podobno nieprzytomny od tortur Palikot wrzeszczał słowami Bogusława z „Potopu": „Możesz mnie waść zabić, możesz zrobić wszystko, ale błagam, nie zanudzaj mnie!".
Trwa epidemia powodów osobistych. Po sporym stadku wiceministrów zapadł na tę przypadłość minister od bezpieczeństwa Paweł Graś, pseudonim Graś. A jak zapadł, to wyleciał z rządu. Hm, naszym skromnym zdaniem, to przynajmniej po fizjonomii sądząc, Graś zapadł na coś już znacznie wcześniej.
Prawdziwe powody dymisji są ponoć takie, że minister Graś bardzo chciał być ministrem prawdziwym, takim rządowym, a nie jakimś tam popychłem w kancelarii premiera, ale mu nie dali, więc się rozpłakał i sobie poszedł. Podobno na osłodę i łez otarcie zostanie nowym gensekiem Platformy Obywatelskiej, czyli neo-Schetyną. Ech, pobyć Grzegorzem choć przez dzień – to warte wszelkich łez, cierpień i wyrzeczeń!
I tu, nie po raz pierwszy, zaimponował nam Schetyna, który – zanim temat stanowiska dla Grasia zdążył zaistnieć – pana Pawła elegancko spuścił na szczaw, informując go przez radio, że po pierwsze – nowego sekretarza PO wybierze się dopiero na początku marca (a do tego czasu wszyscy o Grasiu zapomną), a po drugie – ty nim, Grasiu, na pewno nie zostaniesz. Grzegorz, litości, dajcie mu chociaż ambasadora w Mongolii.
Choć nie, Mongolię maponoć zaklepaną tow. Cedenbał Tomczykiewicz. Jak się sprawdzi w Blida-komisji, a wróżymy mu tam ogromną przyszłość, bo potencjał ma większy niż Błochowiak i Beger razem wzięte, to się go rzuci na placówkę. I krewnych przynajmniej odszuka, bo na Naszej-klasie nikt nie chciał przyjąć go do grona znajomych.
Premier poskarżył się, że na posiedzeniu Rady Gabinetowej „prezydent nie miał do nich cierpliwości". Ponoć Kaczyński zadał trzy pytania, poprosił o odpowiedź i kazał się rozejść do domów. Rozumiemy, że dla faceta przyzwyczajonego do czterogodzinnych exposé godzina na trzy pytania to skandal, ale Donek, zlituj się! Toż z Tobą tylko Mołotow mógłby pracować. W końcu to jego z racji wytrzymałości nazywano Kamienna Dupa.
Jak oznajmił redaktor Arabski, minister apolityczny, następcę Grasia poznamy we wtorek, co oznacza ni mniej, ni więcej tygodniową łapankę na tę robotę. Wszyscy chętni mogą dzwonić do redaktora ministra. Prosimy notować: (0-22) 694 71 25 (i z końcówką 75 49) oraz (0-22) 628 38 73. Wyłącznie fotooferty!
Młodzi walczą! Platformerska młodzieżówka Młodzi Frustraci (albo Młodzi Demokraci, wszystko jedno) postanowiła wspomóc Bufetową w podgryzaniu Lecha Kaczyńskiego. Koledzy Nieroda oraz Zaręba (e, chłopaki, gazetę se kupcie, piszą o was!) wymyślili, by podesłać Misiowi Kamińskiemu „najtańszą kawę i wino" dla prezydenta. Oj, chłopaki, chłopaki, słabiutko. To już nawet Cedenbał Tomczykiewicz jest bystrzejszy.
Jak pod siedzibą rządu rozłożyło się białe miasteczko, to wszystkie kanały TVN, łącznie z Meteo, transmitowały to na żywo, a ton wypowiedzi był jeden – naprzód rodacy, zgniećmy pisowską zarazę! Teraz żony górników, owszem, pokazali, ale już dyżurni trefnisie ojca dyrektora Waltera wydymają usta z niesmakiem, że związków zawodowych nie lubią, bo we łbach im się przewraca, a ojcowie prowadzący Grzegorz i Tomasz kiwają smętnie główkami. Nic dziwnego, że choć nam przypomina to Trwam, to naród odczytuje w Internecie TVN jako Tusk Vision Network.
Poseł z penisem w szafie, Janusz „Curacao" Palikot, nadal będzie szefem sejmowej komisji o durnej nazwie. To już chyba nie ma wątpliwości, czy to było bąknięcie, czy zaplanowana akcja PO? Jednak Palikota spotkała zasłużona kara – rozmowa z Chlebowskim. Podobno nieprzytomny od tortur Palikot wrzeszczał słowami Bogusława z „Potopu": „Możesz mnie waść zabić, możesz zrobić wszystko, ale błagam, nie zanudzaj mnie!".
Trwa epidemia powodów osobistych. Po sporym stadku wiceministrów zapadł na tę przypadłość minister od bezpieczeństwa Paweł Graś, pseudonim Graś. A jak zapadł, to wyleciał z rządu. Hm, naszym skromnym zdaniem, to przynajmniej po fizjonomii sądząc, Graś zapadł na coś już znacznie wcześniej.
Prawdziwe powody dymisji są ponoć takie, że minister Graś bardzo chciał być ministrem prawdziwym, takim rządowym, a nie jakimś tam popychłem w kancelarii premiera, ale mu nie dali, więc się rozpłakał i sobie poszedł. Podobno na osłodę i łez otarcie zostanie nowym gensekiem Platformy Obywatelskiej, czyli neo-Schetyną. Ech, pobyć Grzegorzem choć przez dzień – to warte wszelkich łez, cierpień i wyrzeczeń!
I tu, nie po raz pierwszy, zaimponował nam Schetyna, który – zanim temat stanowiska dla Grasia zdążył zaistnieć – pana Pawła elegancko spuścił na szczaw, informując go przez radio, że po pierwsze – nowego sekretarza PO wybierze się dopiero na początku marca (a do tego czasu wszyscy o Grasiu zapomną), a po drugie – ty nim, Grasiu, na pewno nie zostaniesz. Grzegorz, litości, dajcie mu chociaż ambasadora w Mongolii.
Choć nie, Mongolię maponoć zaklepaną tow. Cedenbał Tomczykiewicz. Jak się sprawdzi w Blida-komisji, a wróżymy mu tam ogromną przyszłość, bo potencjał ma większy niż Błochowiak i Beger razem wzięte, to się go rzuci na placówkę. I krewnych przynajmniej odszuka, bo na Naszej-klasie nikt nie chciał przyjąć go do grona znajomych.
Premier poskarżył się, że na posiedzeniu Rady Gabinetowej „prezydent nie miał do nich cierpliwości". Ponoć Kaczyński zadał trzy pytania, poprosił o odpowiedź i kazał się rozejść do domów. Rozumiemy, że dla faceta przyzwyczajonego do czterogodzinnych exposé godzina na trzy pytania to skandal, ale Donek, zlituj się! Toż z Tobą tylko Mołotow mógłby pracować. W końcu to jego z racji wytrzymałości nazywano Kamienna Dupa.
Jak oznajmił redaktor Arabski, minister apolityczny, następcę Grasia poznamy we wtorek, co oznacza ni mniej, ni więcej tygodniową łapankę na tę robotę. Wszyscy chętni mogą dzwonić do redaktora ministra. Prosimy notować: (0-22) 694 71 25 (i z końcówką 75 49) oraz (0-22) 628 38 73. Wyłącznie fotooferty!
Młodzi walczą! Platformerska młodzieżówka Młodzi Frustraci (albo Młodzi Demokraci, wszystko jedno) postanowiła wspomóc Bufetową w podgryzaniu Lecha Kaczyńskiego. Koledzy Nieroda oraz Zaręba (e, chłopaki, gazetę se kupcie, piszą o was!) wymyślili, by podesłać Misiowi Kamińskiemu „najtańszą kawę i wino" dla prezydenta. Oj, chłopaki, chłopaki, słabiutko. To już nawet Cedenbał Tomczykiewicz jest bystrzejszy.
Jak pod siedzibą rządu rozłożyło się białe miasteczko, to wszystkie kanały TVN, łącznie z Meteo, transmitowały to na żywo, a ton wypowiedzi był jeden – naprzód rodacy, zgniećmy pisowską zarazę! Teraz żony górników, owszem, pokazali, ale już dyżurni trefnisie ojca dyrektora Waltera wydymają usta z niesmakiem, że związków zawodowych nie lubią, bo we łbach im się przewraca, a ojcowie prowadzący Grzegorz i Tomasz kiwają smętnie główkami. Nic dziwnego, że choć nam przypomina to Trwam, to naród odczytuje w Internecie TVN jako Tusk Vision Network.
Więcej możesz przeczytać w 4/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.