Uprawiają wyzuty z uczuć seks, a swych bohaterów smażą na grillu

W Polsce mamy wysyp pań piszących kryminały. I nie chodzi o elegancką, wysublimowaną prozę w stylu Agathy Christie, gdzie krew pojawia się z rzadka. Obecnie panie wręcz epatują brutalnością, na jaką rzadko pozwalają sobie pisarze mężczyźni. Gdy ci kreują skomplikowane portrety psychologiczne skłóconych z życiem komisarzy, prowadzących rozwlekłe dysputy intelektualne, panie rzucają mięsem i oferują mocne przeżycia. Krew, okrucieństwo i seks, wyzuty z uczucia, za to podlany wulgaryzmami najcięższego kalibru – oto proza kobieca XXI wieku.
Więcej możesz przeczytać w 11/2008 wydaniu tygodnika e-Wprost .
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Komentarze
Na poparcie swojej tezy autor streszcza kryminały trzech wybranych polskich autorek. Skąd wniosek, że są one reprezentatywne dla \"prozy kobiecej\" w naszym kraju ? Co więcej, podkreśla, że \"brutalność naszych piszących pań to fenomen na skalę międzynarodową\", choć parę zdań wcześniej zaprzeczył sobie, stwierdzając \"brutalność kryminałów nie jest tylko specjalnością polskich autorek\".
W tekście czytamy również, że wymienione pisarki współczesnej \"prozy kobiecej\" nie chcą wzorować się na twórczości Chmielewskiej, ponieważ wychowały się na takich filmach jak \"American Psycho\" czy \"Urodzeni mordercy\" i to z tych filmów czerpały wyobrażenie o zbrodni. Nijak jednak mają się streszczenia ich książek, dokonane przez autora, do fabuły filmów. Czytając streszczenia mam wrażenie, że są to po prostu zręcznie napisane kryminały bez drugiego dna. Natomiast czytając książkę \"American Psycho\" (i oglądając oparty na niej film) odczytałem ją -- w dużym skrócie oczywiście -- jako obserwację utraty człowieczeństwa przez pokolenie X. Dużo ciekawsze dla mnie, jako czytelnika, byłoby poznanie, dlaczego autorki z \"American Psycho\" wyniosły do swoich książek wyłącznie obraz zbrodni, bez szerszego kontekstu.
W tekście jedna z cytowanych pisarek stwierdza, że \"czytelnicy chcą się bać\" i woli utwory \"Mankella z jego mrokiem i prawdziwymi, a nie papierowymi [w opozycji do Chmielewskiej ? -- pytanie moje] postaciami\". Czy doprawdy, bez brutalności i chamstwa, z podanymi \"na tacy\" szczegółami zbrodni, postacie które ich dokonały stałyby się papierowe ? Tego nie wiem, ale nie pyta też o to autor artykułu. A szkoda, bo bez szerszego spojrzenia na literaturę, idąc za ciosem autora, możemy dojść do wniosku, że \"American Psycho\" to książka (i film) wyłącznie o człowieku, który zabija ludzi w wyrafinowany sposób.
Nie dziwi więc wcale fakt, że kobiety też piszą w ten sposób - bo niby dlaczego nie. W artykule brakuje mi jednak oceny tych książek. Sprawą zasadniczą jest przecież fakt czy są to książki dobre/złe/takie sobie? Nie lubię brutalności w literaturze, sztuce (i życiu oczywiście)ale czasem rozumiem sens posłuzenia się tą metodą. W książkach Grzegorzewskiej i Harton (Bondy nie znam) doceniam konstrukcję fabuły i warsztat pisarski. Naprawdę są to bardzo zręcznie napisane czytadła, których zaletą jest błyskotliwa obserwacja i narracja. Jestem przekonany, że obeszłyby się bez niektórych brutalnych scen. Wtedy mógłbym dać te książki do poczytania moim nastoletnim dzieciom, a nie przechowywać w biurze...