Już w tym roku do Łagiewnik przybędzie więcej pielgrzymów niż na Jasną Górę
Tak jak w Tour de France w ostatnich siedmiu latach wygrywał Lance Armstrong, tak pozycja Jasnej Góry w pielgrzymkowym rankingu wydawała się nie zagrożona. A jednak już wkrótce może stracić pierwszeństwo - na rzecz Łagiewnik. A jest jeszcze jeden groźny konkurent, bo błyskawicznie rozwija się pielgrzymkowa kariera Lichenia. Wolny rynek wkroczył do polskich sanktuariów i najzwyczajniej w świecie konkurują one o klienta, czyli pielgrzyma. A jest o kogo walczyć, bo z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC wynika, że każdego roku pielgrzymuje w Polsce 6-7 mln osób. Polscy pielgrzymi stanowią 20 proc. wszystkich pielgrzymujących w Europie i 5 proc. pielgrzymujących chrześcijan na świecie. Te 6-7 mln pielgrzymów rocznie zostawia w miejscowościach, które odwiedzają, około 5 mld zł. To i tak mało w stosunku do takich potęg pielgrzymkowych, jak Fatima, Lourdes, Santiago de Compostela czy Medjugorie. A polskie sanktuaria konkurują nie tylko ze sobą, ale także z tymi potentatami. Ta konkurencja nie jest zresztą świeżej daty, bo sanktuaria rywalizowały z sobą już w średniowieczu.
Pielgrzymowanie, czyli towar
"Miejsce to utrzymuje się jedynie z jałmużny pielgrzymów i doznaje wsparcia z napływu ludzi, których mnóstwo zbiega się do owego kościoła w nadziei zbawienia" - te słowa o Jasnej Górze wypowiedział w 1429 r. Władysław Jagiełło. Przez 600 lat Jasna Góra była najważniejszym polskim sanktuarium. Pielgrzymowali tu królowie, magnaci, szlachta, rycerstwo i lud. Pielgrzymek nie powstrzymały ani rozbiory, ani II wojna, ani komunizm. Dziś liczba pielgrzymów odwiedzających Jasną Górę spada, bo to sanktuarium zapomniało o prawach rynku. Po prostu konkurenci - Łagiewniki i Licheń - oferują pielgrzymom lepsze usługi.
Łagiewniki czy Licheń biorą przykład z Lourdes i Santiago de Compostela. Tajemnica powodzenia tego ostatniego sanktuarium tkwi w wypromowaniu wartościowej marki. By otrzymać certyfikat pielgrzyma, trzeba tam przejść pieszo 100 km. Prawdziwym pielgrzymem zostaje się jednak po pokonaniu trasy liczącej 754 km. Po drodze pielgrzymi zostawiają miliony euro. Tym bardziej że wielu z nich to przedstawiciele klasy średniej, którzy pieszą wędrówkę traktują jako swoistą terapię. W dodatku w samym Santiago znajduje się nie tylko rozbudowana infrastruktura dla pielgrzymów, ale odbywają się też imprezy mające przyciągać do tego miejsca (na przykład międzynarodowy festiwal klaunów).
Zmierzch Jasnej Góry?
Jeszcze pięć lat temu sanktuarium na Jasnej Górze odwiedzało rocznie około 4,5 mln pielgrzymów. W ubiegłym roku ich liczba była o milion niższa. Najwięcej ubyło pielgrzymów pieszych. Pięć lat temu w Warszawskiej Pielgrzymce Pieszej, największej w Polsce, uczestniczyło prawie 14 tys. osób, w ubiegłym roku było ich 9 tys. Podobnie było w Pieszej Pielgrzymce Radomskiej: pięć lat temu szło w niej 11,5 tys. pątników, w ubiegłym roku - 8,5 tys. Prof. Antoni Jackowski z Zakładu Geografii Religii Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że zainteresowanie Jasną Górą maleje, bo brakuje tam tanich hoteli czy noclegowni odpowiadających standardom, w sklepach i restauracjach panuje drożyzna, a na targowiskach w pobliżu sanktuarium oferuje się tandetę. W Częstochowie na tysiąc mieszkańców przypada niespełna jedno miejsce noclegowe, podczas gdy w Lourdes - 5 tys. miejsc, a w Fatimie - tysiąc. To sprawia, że większość pielgrzymów przybywających do Częstochowy przyjeżdża tu jedynie na kilka godzin i wydaje mniej pieniędzy. Tylko 25 proc. pątników żywi się na miejscu. - Większość pielgrzymów dosłownie przelatuje przez Częstochowę, jadąc z Warszawy do Krakowa. I to w Krakowie, a nie u nas, zostawiają pieniądze - mówi Tadeusz Wrona, prezydent Częstochowy.
Łagiewniki jak Lourdes
Szybko rośnie pielgrzymkowa marka wielkopolskiego Lichenia: w 2001 r. bazylikę odwiedziło 1,6 mln osób, a przed rokiem już 2 mln. Liczący zaledwie 1400 mieszkańców Licheń ma ponad dwa tysiące miejsc noclegowych i ich liczba w ostatnich latach rośnie o 50 proc. rocznie. Najgroźniejszym rywalem Jasnej Góry są jednak krakowskie Łagiewniki. Od początku to sanktuarium było planowane jako centrum pielgrzymkowego biznesu. Nic dziwnego, bo to pomysł byłego prezesa Optimusa Romana Kluski. On też był głównym inwestorem. W 1999 r. sanktuarium w Łagiewnikach odwiedziło 800 tys. osób. W 2000 r. papież Jan Paweł II kanonizował tam siostrę Faustynę Kowalską i w ciągu pięciu lat od tej uroczystości liczba pielgrzymów wzrosła trzykrotnie. W tym roku do Łagiewnik może podążyć 5 mln pielgrzymów, co oznacza detronizację Jasnej Góry. Prof. Jackowski uważa, że wzrost zainteresowania sanktuariami w Łagiewnikach czy Licheniu wynika ze zmiany specyfiki polskiego pielgrzymowania. Kiedyś pielgrzymowano do sanktuariów wyłącznie w poszukiwaniu religijnych treści, dziś mamy do czynienia z turystyką religijną. A do tego jest potrzebna odpowiednia infrastruktura. Specyficznym ośrodkiem pielgrzymowania jest warszawska parafia św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie pochowano księdza Jerzego Popiełuszkę. Do jego grobu przybywa 800 tys. pielgrzymów rocznie. Jeśli ksiądz Popiełuszko zostanie beatyfikowany, ta liczba może się potroić. Wzrośnie też wkrótce pielgrzymkowa ranga Kalwarii Zebrzydowskiej, bo to sanktuarium Jan Paweł II namaścił jako miejsce, gdzie Polacy mają się modlić po jego śmierci.
Polskie sanktuaria muszą się też liczyć z zagraniczną konkurencją, bo nasi pielgrzymi często jeżdżą do Lourdes czy Fatimy, gdzie nie czekają ich żadne niewygody. Lourdes, największe sanktuarium maryjne w Europie, odwiedza rocznie około 6 mln osób, z czego Polaków jest już 360 tys. Coraz więcej Polaków odwiedza też San Giovanni Rotondo - miejsce życia i śmierci św. ojca Pio. Wśród 10 mln pielgrzymów, którzy odwiedzili to miejsce w ubiegłym roku, było ponad 540 tys. Polaków. Infrastruktura tego miejsca została tak zaplanowana, by pątnicy zatrzymywali się tu na kilka dni.
Pielgrzymi biznesu
W Polsce istnieje obecnie ponad pięćset ośrodków pielgrzymkowych, z czego
85 proc. stanowią miejsca związane z kultem maryjnym. Na obsłudze pielgrzymów najbardziej skorzystały Licheń, Gietrzwałd, Ludźmierz, Kalwaria Pacławska, Święta Lipka, a także miejscowości, gdzie zbudowano sanktuaria prawosławne - Grabarka, Jabłeczna i Supraśl. Pielgrzymi sfinansowali w dużej części rozwój infrastruktury turystycznej Częstochowy, Piekar Śląskich, Kalwarii Zebrzydowskiej, Niepokalanowa. Decydują również o zamożności mieszkańców okolic Góry Świętej Anny, Barda Śląskiego, Wambierzyc, Borka Wielkopolskiego, Leśnej Podlaskiej, Różanegostoku czy Rywałdu Królewskiego. Bo w dzisiejszych czasach pielgrzymowanie to nie tylko religijne przeżycie, ale przede wszystkim biznes.
Już w tym roku do Łagiewnik przybędzie więcej pielgrzymów niż na Jasną Górę |
---|
|
Najpopularniejsze sanktuaria |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 32/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.