Ogłoszenie upadłości to żadne lekarstwo. O czym należy pamiętać?

Ogłoszenie upadłości to żadne lekarstwo. O czym należy pamiętać?

Jak długi zmieniają psychikę człowieka - zdjęcie ilustracyjne
Jak długi zmieniają psychikę człowieka - zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / mrmohock
To już dziewiąty odcinek mojego poradnika na temat upadłości konsumenckiej. Z poprzednich widać jasno moją opinię w tym względzie: nie można traktować tej formy oddłużenia jako „lekarstwa” na wszystkie sytuacje, kiedy przerosły nas problemy finansowe.

Nieco miejsca poświęciłem w poprzednich częściach Poradnika stronie psychiki nadmiernie zadłużonych osób. Jest to bowiem bardzo ważna część pełnej analizy: czy w danej sytuacji, możemy bez żadnych wątpliwości, rekomendować dłużnikowi upadłość? Czy jest dokładnie odwrotnie?

Upadłość konsumencka to tylko czasem panaceum

W części 2. poradnika wymieniłem przypadki, kiedy wejście w upadłość konsumencką jest zdecydowanie zalecane na zasadzie: im szybciej, tym lepiej. Na pewno będzie ona dobra dla dwóch niżej wymienionych grup przy dodatkowym założeniu, że są to osoby nie posiadające majątku:

  1. Emeryci i renciści
  2. Jedyni żywiciele rodziny, pracujący na etacie

Uzyskanie statusu upadłego konsumenta, nawet w sytuacji, kiedy sąd ustali określoną kwotę na poczet planu spłaty wierzycieli, pozwala takim osobom na powrót do normalnego, w miarę spokojnego życia. Nie będzie bowiem zagrożenia nieoczekiwaną wizytą komornika czy też ciągłym atakami ze strony pracowników firm windykacyjnych.

Czytaj też:
Przygniotły cię długi? Jest ratunek. „Największe wygrane moich klientów”

W zdecydowanie większej liczbie przypadków sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Szczególnie w sytuacji, kiedy dana osoba jest na „rozstaju” w kwestii aktualnej sytuacji zawodowej. Może mieć to miejsce, kiedy mamy do czynienia np. z byłym przedsiębiorcą, któremu coś nie poszło i został bez firmy, ale za to z długami. Lub też wtedy, gdy dłużnikiem jest osoba po utracie pracy i paru miesiącach bezrobocia, bez możliwości „dogonienia” spłaty niespłaconych rat kredytów. Mowa o zaległościach, które powstały podczas okresu pozostawania bez dochodów.

W obu wymienionych przypadkach ważniejszą kwestią od pozbycia się długów będzie dla danej osoby szukanie sensownie płatnego zajęcia, które pozwoli regulować przynajmniej bieżące rachunki. O tym często zadłużone osoby zapominają. A zwykle nikt o to nie pyta (tj. o przyszłość zawodową dłużnika) w kancelariach prawnych pomagającym w uzyskaniu upadłości.

Upadłość konsumencka ogranicza pole manewru!

Wejście w upadłość konsumencką bardzo ogranicza możliwość skutecznego poruszania się po rynku pracy, a tym bardziej prowadzenia biznesu. Jeśli więc dana osoba, załamana posiadaniem długów, których nie jest w stanie spłacić, pójdzie wprost po upadłość, może się okazać, że przez kolejne kilkanaście miesięcy (a może znacznie dłużej – nawet do trzech lat) będzie zdana na łaskę najbliższych. Mowa o pomocy finansowej tychże, także przy pokrywaniu kosztów utrzymania. Jest to nie tylko nader upokarzające, ale czasem wręcz niemożliwe. A przecież wśród „kandydatów” do upadłości konsumenckiej są bardzo często osoby mające dzieci na utrzymaniu.

W konsekwencji, zbyt wczesne wejście w upadłość konsumencką może spowodować kilkuletni okres „zawieszenia” w temacie aktywności zawodowej, przez co powrót na rynek pracy może okazać się potem bardzo trudny. Takie sytuacje z pewnością fatalnie odbiją się na psychice zadłużonej osoby.

Czytaj też:
Poradnik Krzysztofa Oppenheima: Jak uchronić się przed covidowym bankructwem. Oto najważniejsze kroki

Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać wpadnięcie w depresję, a taki stan psychiki może na długie lata uniemożliwić zadłużonemu powrót do normalności.

Jeśli więc, przy diagnozie danego przypadku, nie sprawdzimy, czy przekredytowana osoba będzie miała z czego żyć podczas postępowania upadłościowego oraz jak wygląda jej obecna sytuacja pod kątem zawodowym, częściej zaszkodzimy takiej osobie proponując jej wejście w upadłość.

Upadłość konsumencka: nie zawsze dobra rada

Nie zawsze jednak ze strony wybranej kancelarii spotkamy się z tak daleko idącym profesjonalizmem w działaniu. Różnie też bywa z etyką w działaniu tychże. Żeby nie powiedzieć – zazwyczaj źle.

W końcu klient, który uzyska status upadłego konsumenta, i tak nie wróci do kancelarii po inną usługę. Nie ma więc potrzeby przejmować się stanem psyche byłych klientów. Fakt, że w trakcie postępowania upadłościowego, osoba ta zorientuje w co wdepnęła i będzie kląć na taką „pomoc” ze strony kancelarii, która takie rozwiązanie podpowiedziała – przestaje mieć znaczenie dla usługodawcy.

Czytaj też:
Ukrywasz majątek? Nie myśl o upadłości konsumenckiej

Tym samym ostrzegam wszystkich chętnych na upadłość konsumencką: ważna jest nie tylko forma oddłużenia, ale także wybranie właściwego momentu na złożenie wniosku. Jeśli tego nie weźmiemy pod uwagę, może się zdarzyć, że wejście w upadłość znacząco pogorszy sytuację finansową dłużnika, gdyż uniemożliwi temuż normalną aktywność zawodową.


Krzysztof OPPENHEIM: ekspert finansowy, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się m.in. w antywindykacji, pomocy frankowiczom oraz zadłużonym przedsiębiorcom, a także w upadłości konsumenckiej. Wiceprzewodniczący Zespołu Roboczego ds. Upadłości i restrukturyzacji, działającego w ramach Rady Przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika „Dłużnik też Człowiek”. Od lipca 2016 roku prowadzi kancelarię antywindykacyjną http://krzysztofoppenheim.pl/
Artykuł został opublikowany w 3/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.