Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość wygrał wybory parlamentarne, ale po przeliczeniu liczby głosów na mandaty w parlamencie, nie dysponuje samodzielną większością ani w Sejmie, ani w Senacie. Mimo tego Andrzej Duda – powołując się na chęć kontynuowania „dobrej tradycji parlamentarnej” – powierzył misję tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu, jako politykowi reprezentującemu zwycięskie ugrupowanie.
Minimalna sejmowa większość to 231 głosów. KW PiS wprowadził do Sejmu 194 posłów, a dzisiaj w skład Klubu Parlamentarnego PiS wchodzi 191 osób, bo Paweł Kukiz, Marek Jakubiak i Jarosław Sachajko stworzyli Koło Poselskie Kukiz’15. Wobec braku możliwości koalicyjnych, wszystko wskazuje na to, że misja Mateusza Morawieckiego zakończy się fiaskiem.
Referendum i misja Morawieckiego. „Nikt nie będzie pamiętał”
– Nie należy analizować tego przypadku w kategoriach dotyczących poważnej polityki. Próbę powołania rządu przez Mateusza Morawieckiego można byłoby porównać do zapomnianego już dzisiaj referendum, które miało być wielkim instrumentem polityki, a okazało się, że nawet sami organizatorzy już do niego nie nawiązują. Analogicznie można powiedzieć również o losie rządu Mateusza Morawieckiego – o nim już za chwilę nikt nie będzie pamiętał – mówi prof. Rafał Chwedoruk w rozmowie z „Wprost”.
Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego zwrócił uwagę, że należy przyjrzeć się sytuacji wewnątrz prawicy z uwzględnieniem widma powyborczych rozliczeń. To wszystko należy jednocześnie zestawić z kalendarzem wyborczym.
– Wydaje się, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, główny nurt tej partii, zdaje sobie sprawę, że rozliczenia związane z nieudaną strategią kampanii wyborczej i z nieudaną poprzednią kadencją będą miały poważne skutki polityczne. Usiłuje więc opóźnić w czasie albo w ogóle anihilować perspektywę takich rozliczeń – mówi nasz rozmówca.
Jak dodaje, warto też spojrzeć na kalendarz polityczny.