„Rysiek” się ukrywa

„Rysiek” się ukrywa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. photos.com
Czy komisja hazardowa namierzy Ryszarda Sobiesiaka? Z ustaleń „Wprost” i „Dżungli Politycznej” (TVP INFO) wynika, że główny bohater afery hazardowej cały czas jest za granicą i wcale nie zamierza wracać. Jego znajomi twierdzą, że boi się zatrzymania. – Jeśli będzie chciał, to może skutecznie uniemożliwić przesłuchanie - przyznaje bezradnie poseł PiS Zbigniew Wassermann.
„Rysiek" wyjechał za granicę zaraz ujawnieniu przez „Rzeczpospolitą" podsłuchów CBA. „Gazeta Wyborcza” pisała, że siedzi na Florydzie, gdzie ma swój dom. Z naszych ustaleń wynika, że Sobiesiak wcale nie spieszy się z powrotem do Polski. Powód? Według rozmówców „Wprost” i „Dżungli Politycznej”, boi się zatrzymania. – Cały czas trwa śledztwo a on nie ufa polskim służbom. Boi się, że będą chcieli go pokazowo zatrzymać. Dlatego woli prewencyjnie się nie wychylać. Tak samo robił Ryszard Krauze za czasów PiS – twierdzi znajomy „Ryśka”. W siedzibie spółki Winterpol, której jest współwłaścicielem, nie chciano nam zdradzić, gdzie dokładnie jest Sobiesiak i kiedy zamierza wrócić do Polski. – Nie jestem upoważniona do udzielania informacji na ten temat – usłyszeliśmy.

Czy w takim razie Sobiesiak w ogóle zamierza stawić się przed komisją śledczą, która wpisała go na listę swoich świadków? Zbigniew Chlebowski w wywiadzie dla „Newsweeka" przyznał, że za pośrednictwem wspólnych znajomych chciał go do tego namówić, ale nie dostał żadnej odpowiedzi. Zapytaliśmy członka tej komisji Zbigniewa Wassermanna z PiS, jak w praktyce mogłoby wyglądać ściąganie Sobiesiaka zza oceanu. – Jeśli nie uda mu się skutecznie doręczyć wezwania, to możemy poprosić amerykańskie służby o doprowadzenie na przesłuchanie do polskiej placówki dyplomatycznej. Problem polega jednak na tym, że nie mamy podpisanej umowy z USA w sprawie pomocy prawnej, więc trzeba w tych sprawach liczyć tylko na życzliwość drugiej strony - twierdzi. I przypomina, że podobne kłopoty miała komisja orlenowska, która chciała wezwać na przesłuchanie Jana Kulczyka. – Przez dłuższy czas zasłaniał się problemami zdrowotnymi i przysyłał nam zaświadczenia, że przebywa w jakichś klinikach zagranicą – wspomina Wassermann.