W polskich sądach kościelnych rozpatrywanych jest ponad 11 tys. wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Jesteśmy w tej statystyce na pierwszym miejscu na świecie, wyprzedzamy nawet katolickie Włochy i Brazylię. Uzyskanie u nas „kościelnego rozwodu” nie jest trudne.
Według najnowszych dostępnych statystyk Rocznika Watykańskiego w 2008 r. polskie sądy biskupie rozpatrzyły 2872 sprawy, z których ponad dwie trzecie zakończono wyrokiem pozytywnym, stwierdzającym, że małżeństwa sakramentalnego po prostu nie było.
– Większość orzeczeń zapada na podstawie kanonu 1095, którego punkt 3. mówi o niezdolności do podjęcia obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej – wyjaśnia oficjał Warszawskiego Sądu Metropolitalnego ksiądz prałat Stefan Kośnik, doktor prawa kanonicznego, od 50 lat w Sądzie Metropolitalnym. Kiedy zaczynał pracę, spraw było niewiele i przeważnie dotyczyły zawarcia małżeństwa pod przymusem. Dziś w uzasadnieniu wyroku najczęściej można przeczytać o niedojrzałości emocjonalnej małżonków.
Przy sądach kościelnych są poradnie, gdzie wstępnie kwalifikuje się wnioski, pomaga napisać pozew. Wielu ludzi korzysta z pomocy wyspecjalizowanych w prawie kanonicznym kancelarii i adwokatów kościelnych zatwierdzanych przez kurię. Nadzór nad całym procesem kosztuje od 3 do 10 tys. Niektórzy prawnicy wzorem kościelnych trybunałów uzależniają swoją stawkę od wysokości pensji składającego pozew. Czasem jest to 60 procent wynagrodzenia, czasem 100.
Czytaj więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost"
– Większość orzeczeń zapada na podstawie kanonu 1095, którego punkt 3. mówi o niezdolności do podjęcia obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej – wyjaśnia oficjał Warszawskiego Sądu Metropolitalnego ksiądz prałat Stefan Kośnik, doktor prawa kanonicznego, od 50 lat w Sądzie Metropolitalnym. Kiedy zaczynał pracę, spraw było niewiele i przeważnie dotyczyły zawarcia małżeństwa pod przymusem. Dziś w uzasadnieniu wyroku najczęściej można przeczytać o niedojrzałości emocjonalnej małżonków.
Przy sądach kościelnych są poradnie, gdzie wstępnie kwalifikuje się wnioski, pomaga napisać pozew. Wielu ludzi korzysta z pomocy wyspecjalizowanych w prawie kanonicznym kancelarii i adwokatów kościelnych zatwierdzanych przez kurię. Nadzór nad całym procesem kosztuje od 3 do 10 tys. Niektórzy prawnicy wzorem kościelnych trybunałów uzależniają swoją stawkę od wysokości pensji składającego pozew. Czasem jest to 60 procent wynagrodzenia, czasem 100.
Czytaj więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika "Wprost"
