Ostatnia bitwa gen. Błasika

Ostatnia bitwa gen. Błasika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gen. Andrzej Błasik
Kiedy w Moskwie odczytano raport MAK, a w świat poszła wiadomość, że polski dowództwa sił powietrznych, gen. Andrzej Błasik, miał 0,6 alkoholu we krwi, osoby, które komentowały tę sytuację, podzieliły się na dwa obozy.
To nie w jego stylu - stwierdził jego najbliższy przyjaciel, major Michał Fiszer. Według niego zmarły nigdy nie pił, a zwłaszcza "po maluchu" w pracy, Jeśli już, co zdarzało mu się niezwykle rzadko w gronie znajomych, wówczas zawartość alkoholu w jego krwi na pewno była większa niż 0,6 promila.

Można przypuszczać, że gen. Błasik, do samolotu wchodził całkowicie trzeźwy, zawłaszcz, że razem z nim leciał jego przełożony, szef Sztabu Generalnego, gen. Franciszek Gągor, znany z nieprzejednanej wrogości wobec alkoholu. Osoby, podróżujące z prezydentem i znające panujące na pokładzie prezydenckiego samolotu zwyczaje, mówią, że stewardesy roznosiły kubeczki z wodą, która po pierwszym łyku okazywała się wodą z procentami. Czy tak było i tym razem, nigdy się nie dowiemy.

Z cechami charakteru zmarłego generała jest podobnie jak ze sprawą alkoholu. Jego przyjaciel major Fiszer przedstawia go jako osobę sumienną i niezwykle ambitną, osobę, którą w pracy nie spoufalała się ani z podwładnymi, ani z przełożonymi, by nie stwarzać niezręcznych sytuacji. Niektórzy podwładni oceniają go jednak trochę inaczej. Twierdzą, że był apodyktyczny, przekonany zawsze o własnej racji, lubiący zajmować miejsce pilotów, by przejąć ster.

 Po raporcie MAK przeciwnicy mówili, że być może pod „wpływem alkoholu" generał wywierał wpływ na pilotów, zaś obrońcy, że poszedł do kokpitu, by chronić pilotów przed naciskami polityków. Jak jest prawda?

To, jak kto mówi o generale, zależy od tego, po której jest stronie w rozgrywającej się w Polsce bitwie smoleńskiej, w którą generał Andrzej Błasik został zamieszany. Pośmiertnie.

Więcej o generale Błasiku w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 24 stycznia