Dzieci po chemii

Dzieci po chemii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Andrzej Świetlik
Lekarze doradzali im aborcję, ale one postanowiły donosić ciążę. Dziś przekonują inne kobiety, że można chorować na raka i urodzić zdrowe dziecko.
Jedna z tych kobiet, Magdalena Prokopowicz wspomina: – Gdy byłam w dziewiątym miesiącu ciąży, media rozpisywały się o Annie Radosz, chorej na złośliwego czerniaka Polce mieszkającej w Szkocji, która zrezygnowała z chemioterapii, by urodzić dziecko. Było mi ciężko, bo tamtą kobietę nazywano bohaterką i proponowano, by ją beatyfikować, a ja wzięłam chemię, by się ratować. I bez końca zadawałam sobie pytanie, czy nie zabijam mojego dziecka.

Jeszcze w czasie ciąży wymyśliła, że skoro rak piersi tak wiele jej zabrał, to musi także jej coś dać. Zaraz po urodzeniu synka założyła fundację Rak’n’Roll. Wygraj życie, a w statucie zapisała: - Chcemy zmienić schemat myślenia na temat choroby nowotworowej. Postanowiła, że dotrze do kobiet w podobnej sytuacji i przekona je, że nie muszą słuchać lekarzy doradzających aborcję. Że mogą chociaż spróbować ratować
i siebie, i dziecko.

Kobietom w takiej sytuacji pomaga doktor Jerzy Giermek, ginekolog i onkolog z warszawskiego Centrum Onkologii. – Z mojego doświadczenia wynika, że większość chorych, którym w odpowiednim czasie podano
chemioterapię, da się wyleczyć – mówi. A najstarsze dzieci, którym pomógł przyjść na świat, mają już kilkanaście lat.

Album o kobietach, które postanowiły mimo raka urodzić dziecko, "Boskie matki", ukaże się na Dzień Matki


Więcej o matkach, które brały chemię w czasie ciąży, a teraz pomagają innym kobietom w podobnej sytuacji, w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost"