Ruch Palikota, PiS i SLD stworzą nowy rząd?

Ruch Palikota, PiS i SLD stworzą nowy rząd?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński, Leszek Miller i Janusz Palikot (fot. Newspix.pl/Wprost)Źródło:Newspix.pl
Opozycja przygotowuje wniosek o dymisję premiera Donalda Tuska - na stanowisku szefa rządu miałby go zastąpić prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk – dowiedział się „Wprost”.
To polityczna sensacja, bo w sprawie wniosku o dymisję premiera po cichu negocjują partie, które na co dzień ostro się zwalczają: Ruch Palikota, PiS, SLD oraz Solidarna Polska. Z inicjatywą wyszedł Janusz Palikot, który zaproponował prof. Kleiberowi, aby ten został kandydatem opozycji na szefa rządu. Zgodnie z konstytucją premiera nie można odwołać bez podania nazwiska jego następcy. Tak więc głosowanie za kandydaturą Kleibera będzie jednocześnie poparciem dymisji Tuska i zakończenia rządów Platformy.

Krok Palikota jest sprytny. Kleiber jest jednym z niewielu pośredników między lewicą a PiS. To kandydat akceptowalny dla obu stron. Prof. Kleiber był ministrem nauki w rządach SLD – najpierw Leszka Millera, potem Marka Belki (2001-2005). Następnie płynnie odnalazł się jego doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego (2006-2010). Kiedy w ostatniej kampanii wyborczej spekulowano o możliwej rządowej koalicji PiS z SLD, Kleiber był poważnym kandydatem na premiera.

Profesor mówi w rozmowie z nami: - Są sytuacje, gdy władza nie jest dłużej w stanie kierować państwem. Wtedy część klasy politycznej ma prawo uznać, że należy powołać tymczasowy rząd fachowców na rok-półtora, do czasu wcześniejszych wyborów. Poważni ludzie nie mogą się uchylać od odpowiedzialności za rządy w kraju.

Za Kleiberem na pewno zagłosuje Ruch Palikota. Wstrzemięźliwe na razie jest SLD, które waha się, czy warto zadzierać z Platformą. Wiele zależy od decyzji PiS.  - Jeśli zgłosimy Kleibera, to PiS znajdzie w trudnej sytuacji. Jak wytłumaczą to, że nie popierają odwołania Tuska i zastąpienia go przez doradcę Lecha Kaczyńskiego? – zaciera ręce jeden z ludzi Palikota.

Politycy PiS zdają sobie z tego sprawę. – To będzie problem – przyznaje bliski współpracownik Kaczyńskiego. Co prawda PiS zamierza zgłosić własnego kandydata, ale niewykluczone, ze ostatecznie zdecyduje się poprzeć Kleibera.

Pytamy profesora: - Nie obawia się pan, że stanie się pan elementem politycznego folkloru? Królikiem wyciągniętym przez Palikota z kapelusza?

- Nie pomagam żadnej konkretnej partii. Rozmawiam z wieloma politykami z różnych ugrupowań – zapewnia nas Kleiber, sugerując, że w tym gronie jest także PiS.

Patrząc na sprawę z arytmetycznego punktu widzenia - rząd wisi na włosku. Platforma i PSL mają w sumie 234 posłów, zaledwie trzy ponad wymaganą większość. Według szacunków „Wprost”  zjednoczona opozycja może liczyć maksymalnie na 224 głosy. Żeby Tuska zastąpić profesorem Kleiberem potrzeba jeszcze siedmiu szabel. A to oznacza, że bez głosów posłów PSL lub Platformy taka roszada nie będzie możliwa.

Czytaj więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".