Magdalena Frindt, „Wprost”: To gdzie jest ten wasz serwer zliczający głosy w prawyborach KO? Jarosław Kaczyński mówił, że w głowie Donalda Tuska.
Dorota Niedziela, wicemarszałek Sejmu, wiceprzewodnicząca PO, przewodnicząca komisji ds. prawyborów w KO: Muszę zdementować opowieść o rzekomym serwerze Donalda Tuska. Za przeprowadzenie prawyborów w Koalicji Obywatelskiej odpowiada zewnętrzna firma, która zorganizuje głosowanie w trybie SMS-owym. Będziemy ściśle trzymać się regulaminu, w którym zostało szczegółowo opisane, w jaki sposób mają przebiegać poszczególne etapy.
Zgodnie z umową, do 20 listopada firma ma otrzymać zanimizowane numery telefonów wszystkich członków partii, którzy są uprawnieni do głosowania. Osobno swoją bazę kontaktów przekaże: Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Zieloni i Inicjatywa Polska.
Kiedy rozpocznie się głosowanie?
22 listopada o godz. 8:00 do odbiorców z przekazanych baz kontaktów zostaną wysłane SMS-y z informacją o tym, jak oddać głos w prawyborach. System został stworzony w ten sposób, że będzie liczyła się pierwsza cyfra wysłana w treści wiadomości, a jeśli będzie to litera, głos zostanie uznany za nieważny.
W ubiegły piątek na posiedzeniu komisji ds. prawyborów wylosowaliśmy, jakie numery zostaną przyporządkowane konkretnym kandydatom. Aby oddać głos na Rafała Trzaskowskiego, trzeba będzie wysłać cyfrę jeden, a żeby poprzeć Radosława Sikorskiego – cyfrę dwa. Głosowanie jest w pełni anonimowe i zakończy się o północy z piątku na sobotę 23 listopada.
Kiedy można spodziewać się wyników?
Firma odpowiadająca za przeprowadzenie prawyborów przekaże nam wyniki do godz. 12 w sobotę. Dostaniemy też dokładny opis, do ilu osób SMS-y zostały wysłane, ile otrzymano SMS-ów zwrotnych, liczbę głosów ważnych, a także nieważnych i oczywiście ostateczne wyniki dwóch kandydatów. Niezwłocznie o rozstrzygnięciu poinformujemy opinię publiczną.
Niezwłocznie, czyli kiedy?
Wyniki dotrą do mnie, jako przewodniczącej komisji ds. prawyborów, w zaklejonej kopercie. Po jej otwarciu spiszemy protokół, a potem poinformujemy, który z kandydatów będzie reprezentował KO w wyborach prezydenckich.
Mówi się, że organizacja prawyborów to taki wytrych, który zdejmuje z liderów partyjnych odpowiedzialność za ewentualną porażkę wskazanego kandydata. Donald Tusk chciał tę odpowiedzialność rozproszyć?
To dziwna interpretacja demokracji. Wyłonienie kandydata na prezydenta w ramach prawyborów to nie jest żadne zrzucanie odpowiedzialności z barków Donalda Tuska. To najlepszy sposób na upodmiotowienie członków partii należących do KO, pewnego rodzaju ukłon w ich stronę. To oni muszą podjąć decyzję, kto zostanie kandydatem w wyborach. Ważne są nastroje członków partii, którzy w dalszej kolejności zaangażują się w nadchodzącą kampanię i będą wspierać konkretnego polityka.
Poza tym, jeśli chodzi o prawybory, to nie zamknęliśmy się jako PO jedynie w swoim środowisku politycznym, tylko otworzyliśmy demokratyczną drogę dla partii koalicyjnych, wchodzących w skład KO. Jest to ogromna mobilizacja przed bardzo trudną kampanią prezydencką, przed polityczną wojną w 2025 r. Ale jeszcze raz powtórzę: organizacja prawyborów w żaden sposób, ani nie osłabia kandydata wyłonionego w taki sposób, ani nie zdejmuje odpowiedzialności z politycznego lidera.
Z niedawno opublikowanego sondażu wynika, że niezależnie czy Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski, Koalicja Obywatelska wygrywa z potencjalnymi kandydatami PiS – Przemysławem Czarnkiem lub Karolem Nawrockim. Ale w 2015 r. były sondaże, które pokazywały, że Bronisław Komorowski ma miażdżącą przewagę nad Andrzejem Dudą. A dzisiaj Andrzej Duda jest na finiszu drugiej kadencji.
U nas to nie liderzy partii wskażą kandydata KO, wybierzemy go w demokratyczny sposób. A w Prawie i Sprawiedliwości kandydata namaści Jarosław Kaczyński. To jest podstawowa różnica.
Czy Kaczyński nas zaskoczy? Myślę, że prezes PiS przede wszystkim może zaskoczyć członków swojej partii i całej Zjednoczonej Prawicy. Szczerze mówiąc, to jest aż dziwne, że taka niby szeroka koalicja do dzisiaj kompletnie nie wie, kogo wystawi w wyborach i liczy na wskazanie palcem przez prezesa.
Jarosław Kaczyński przekonuje, że jego środowisko polityczne czeka na wyniki badań i w ten sposób wyłoni swojego kandydata. Oczywiście badania są ważne, sami zleciliśmy sondaż, który został zrealizowany na dużej grupie ankietowanych, ale one mogą różnie przekładać się na rzeczywistość. Dlatego też stawiamy na decyzję członków Koalicji Obywatelskiej, którzy wspólnie wybiorą, kto ostatecznie wystartuje w wyścigu prezydenckim.
Szymon Hołownia poinformował, że wystartuje w wyborach jako kandydat niezależny. Lider Polski 2050 tę niezależność wyjaśnił jako brak politycznego zwierzchnika, który mógłby próbować wywierać wpływ na jego decyzje. Te słowa można odczytywać jako pewnego rodzaju aluzję, m.in. do Rafała Trzaskowskiego i Radosława Sikorskiego, że oni takiego lidera mają.
Patrząc na prezydenturę Andrzeja Dudy, trudno nie odnieść wrażenia, że Prawo i Sprawiedliwość wywiera wpływ na głowę państwa. Ale uwzględniając zasady, które dotyczą stanowienia urzędu prezydenta, ja nie widzę takiego niebezpieczeństwa. Standardowo prezydenci Polski wraz z wygraniem wyborów, zamykali temat dotyczący swojego partyjnego pochodzenia.
Donald Tusk wziął na siebie odpowiedzialność bycia premierem. I naprawdę ma co robić. Natomiast Jarosław Kaczyński przez lata chował się za plecami premier Beaty Szydło czy Mateusza Morawieckiego, kierując krajem z tylnego siedzenia. Jestem przekonana, że czy jest się liderem partii, czy nie, można być prezydentem samodzielnym, otwartym na potrzeby wszystkich Polaków.
Kampania przed prawyborami w KO jest dość krótka, ale pojawiają się drobne napięcia. Radosław Sikorski podkreśla, że on nie tylko mówi o polityce bezpieczeństwa, ale ją współtworzy, a Rafał Trzaskowski niejako odpowiada, że „karierę międzynarodową można budować na salonach, ale prawdziwe zaufanie zdobywa się tylko na ulicach naszych miast, miasteczek i wsi”. Czy do piątku ta kampania może nabrać większych rumieńców?
Kampania ma to do siebie, że powinna upewnić w wyborze przekonanych i zachęcić do swojej kandydatury niezdecydowanych. Stąd też te drobne uszczypliwości.
Uważnie obserwuję to, co się dzieje, i jak do tej pory nie było żadnych niehonorowych zachowań ze strony Rafała Trzaskowskiego czy Radosława Sikorskiego. Wszystko odbywa się w dopuszczalnych granicach. Prezydent Warszawy i minister spraw zagranicznych to politycy, którzy po zakończeniu prawyborów podadzą sobie ręce i będą współpracować.
Do głosu dochodzą też środowiska popierające konkretnych kandydatów, którzy mogą czasem trochę przesadzić. Ale trzeba pamiętać, jaki jest nasz ostateczny cel. Musimy razem podjąć decyzję, żeby niezależnie od wyboru – zakasać rękawy i wspólnie ruszyć do pracy na rzecz naszego kandydata.
Taka wewnętrzna potyczka nie działa na waszą niekorzyść?
Próbuje nam się wmówić, że w prawyborach Koalicja Obywatelska się wykrwawi.
Ale do tego nie dojdzie, bo to, co się obecnie dzieje, pokazuje, że mamy dwóch bardzo zaangażowanych polityków, którym zależy na nominacji. A to z kolei świadczy o tym, że zorganizowanie prawyborów było bardzo dobrą decyzją, która pokazuje, iż KO jest nie tylko w pełni przygotowana do walki o urząd prezydenta RP, ale także ma kandydatów, którzy sprostają oczekiwaniom.