Na przełomie maja i czerwca odbyły się wybory prezydenckie 2025 (pierwsza i druga tura). Ich pierwszą część zwyciężył kandydat Platformy Obywatelskiej – Rafał Trzaskowski, ale druga należała już do Karola Nawrockiego, którego popierało Prawo i Sprawiedliwość. W ubiegłym tygodniu miało miejsce jego formalne zaprzysiężenie – razem z żoną i dziećmi zamieszkał w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. Pierwsza dama od początku zaangażowała się zaś w sprawy obywateli.
Krzysztof Stanowski, jeden z najpopularniejszych dziennikarzy w Polsce, wziął udział w wyborach i prowadził własną kampanię. W pewnym jej momencie dał jasno do zrozumienia, że woli Nawrockiego od Trzaskowskiego. Co ciekawe, podczas jednej z rozmów na Kanale Zero, którego jest właścicielem, obywatelski kandydat zachęcił go, by redaktor skorzystał ze spowiedzi. Wcześniej – jak przypomina katolicki serwis pch24.pl – Nawrocki opowiadał mu o swoim życiu duchowym, o tym, że robi rachunek sumienia i korzysta z sakramentu pokuty. Stanowski przyznał wtedy, że „jest z tych, co go nie robią”. – I nie chodzę do spowiedzi – ujawnił. – A, no to przykro. Zachęcam. Ja chodzę i [to – red.] daje moc – wyznał prezydent.
„Nie musicie przypominać!”
W dalszej części programu prowadzący żartował, że jeśli jego rozmówca zostanie głową państwa, to wtedy jego słowa „uzna to za rozkaz i pójdzie” do kościoła, uklęknie w konfesjonale, przy księdzu. – O, to tak się umawiamy. To będę miał mały sukces duchowy – odparł Nawrocki.
Po zaprzysiężeniu, w niedawnym materiale K0, prezydent zwraca się z pytaniem do operatora kamery, czy jego przełożony – Krzysztof Stanowski – był już u spowiedzi. To samo pytanie zaczęło padać również w mediach społecznościowych. Wywołany do tablicy dziennikarz wkrótce zabrał głos. – Jeszcze nie byłem, ale pójdę. Nie musicie przypominać! – zaznaczył.
Czytaj też:
Ujawniono nieznany list Benedykta XVI. W tle rezygnacja papieżaCzytaj też:
Burza po odważnym liście kard. Rysia. Internauci bezlitośni
