Policjant udusił dzieci, bo chciał się zemścić na żonie

Policjant udusił dzieci, bo chciał się zemścić na żonie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się proces byłego policjanta Janusza T. oskarżonego o uduszenie swoich dzieci: 4,5-letniej dziewczynki i 7-letniego chłopca. Mężczyzna zabił dzieci, bo - jak mówił w śledztwie - chciał zemścić się na żonie. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.

Sąd wyłączył jawność rozprawy ze względu na "ważny interes prywatny" na wniosek matki zamordowanych dzieci. Zezwolił jedynie na rejestrację procesu przez media do momentu odczytania aktu oskarżenia.

Kobieta, która występuje w procesie jako pokrzywdzona, jako żona oskarżonego skorzystała z prawa do odmowy zeznań. Podczas odczytywania aktu oskarżenia cały czas szlochała. Sąd na pierwszej rozprawie ma przesłuchać biegłych psychiatrów i psychologa. Wezwanych zostało także 15 świadków.

Tragedia rozegrała się 21 grudnia 2010 r. w mieszkaniu w bloku przy ul. Szpitalnej w Łodzi. Policjantów zaalarmował znajomy rodziny, który dostał od swojego kolegi niepokojące SMS-y - ich treść wskazywała, że mógł on zrobić krzywdę swoim dzieciom. W mieszkaniu znaleziono ciała dwojga dzieci: 4,5-letniej Dagmary i 7-letniego Wiktora; sekcja zwłok wykazała, że przyczyną ich śmierci było uduszenie. Na miejscu zatrzymano 43-letniego ojca dzieci Janusza T., byłego policjanta. Był pijany, miał dwa promile alkoholu w organizmie. 31-letniej matki, która jest policjantką, nie było w czasie tragedii w domu. Oskarżony w śledztwie przyznał się do winy. Mówił, że w przeddzień zbrodni podjął decyzję, że zabije swoje dzieci; zamierzał także popełnić samobójstwo.

Mężczyzna najpierw odebrał ze szkoły 7-letniego syna, zaprowadził go do domu i tam udusił. Później odebrał córkę z przedszkola i ją również zamordował w mieszkaniu. Ostatecznie zrezygnował jednak z próby samobójczej. W śledztwie mówił, że chciał w ten sposób zemścić się na żonie, ponieważ był przekonany, że zamierza go opuścić i wyjechać za granicę. Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, małżonkowie mieli problemy finansowe, a oskarżony nadużywał alkoholu.

Prokuratura przedstawiła Januszowi T. dwa zarzuty zabójstwa. Mężczyzna został poddany obserwacji psychiatrycznej, ponieważ biegli nie potrafili w oparciu o jednorazowe badanie ustalić, czy był poczytalny w chwili zbrodni. Po kilkutygodniowej obserwacji uznali, że w czasie dokonywania zabójstw był poczytalny i może odpowiadać przed sądem. Grozi mu dożywocie. Mężczyzna od kilku lat jest na policyjnej emeryturze. 11 lat temu został odznaczony Krzyżem Zasługi m.in. za uratowanie dwójki małych dzieci z pożaru kamienicy przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi.

PAP, arb