"Chciał do filharmonii, bo tam nie ma zagrożeń". Szef wspomina zamordowanego ochroniarza

"Chciał do filharmonii, bo tam nie ma zagrożeń". Szef wspomina zamordowanego ochroniarza

Dodano:   /  Zmieniono: 
60-letni ochroniarz został zamordowany w Filharmonii Dolnośląskiej. Wierzył, że zatrudnienie się tam to dobry pomysł, bo "do filharmonii przychodzą ludzie kulturalni" (fot. ŁUKASZ PŁOCKI / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
60-letni ochroniarz, który - wraz z 27-letnią harfistką został zamordowany w Filharmonii Dolnośląskiej, chciał pracować właśnie w filharmonii ponieważ wierzył, że przychodzą tam spokojni ludzie i nie ma żadnych zagrożeń - wspominał jego szef.
- To był bardzo dobry pracownik. Spokojny, sumienny człowiek. Zginął na posterunku. Wykonywał zadania w ochronie, oddał życie. Znałem go z najlepszej strony. Był pracownikiem sumiennym, rzetelnym - mówił Andrzej Dohomirecki, szef zamordowanego ochroniarza.

8 marca rano pracownicy filharmonii wezwali straż pożarną, bo nie mogli dostać się do budynku. Po wejściu do środka znaleziono ciało 60-letniego pracownika ochrony. Później w pokoju gościnnym odnaleziono też zwłoki 27-letniej kobiety, która przyjechała do Jeleniej Góry na gościnny występ. Jeszcze tego samego dnia policja zatrzymała w związku z zabójstwem jednego z pracowników technicznych filharmonii.

arb, TVN24